Już prawie straciłam nadzieje, że przed gorącym sezonem wakacyjnym uda się nam pojechać na upragniony odpoczynek na plaży. A jednak się udało! Nie ma to jak wakacje last minute – wycieczka kupiona w piątek – tuż przed godziną 21 (cudownie, że istnieją biura podróży w centrach handlowych). Wylot w poniedziałek z Katowic – cena śmiesznie niska ;) Tym razem w jednej wycieczce pomieściłyśmy dwa kraje – Turcję i Grecję!
Jadąc w ten rejon Turcji (wybrzeże egejskie) sprawdziłam wcześniej że jest możliwość popłynięcia na słoneczną wyspę – czyli Rodos. Nigdy nie byłam w Grecji – więc nie mogłam oprzeć się takiej pokusie. Z Fethiye płynie się na Rodos wodolotem – ok 1,5 h. Niestety nie znalazłam nigdzie tańszego przejazdu niż oferowały biura przy plaży oraz nasze biuro Alfa Star (55€).
Faktycznie wyspa jest przepiękna i ma niesamowity klimat. Ludzie bardzo mili i uśmiechnięci. Miasto Rodos przypomina trochę chorwackie kamienne miasteczka. Pełno tu starych kamiennych domków, meczetów (najsłynniejszy różowy Sulejmana), kościołów a pod stopami często spotkamy mozaiki z kamyków tz.hochlaki.
Jest też zamek Joannitów i fantastycznie zachowana średniowieczna ulica rycerska (Odos Ippoton). Kiedyś były tu siedziby rycerzy z różnych krajów, obecnie siedziby banków i biura.
Jak Rodos to też słynny Kolos Rodyjski – miejsce gdzie podobno stał to port Mandraki. Są też tam trzy wiatraki – niestety tylko trzy z trzynastu które stały tu w średniowieczu.