W Japonii byliśmy na przełomie kwietnia i maja 2013 roku z 10 miesięczną Malwinką. Nasza Inka miała już pierwszą daleką wyprawę za sobą (zobacz: Oman), jednak Japonia to był dopiero prawdziwy test podróżowania z dzieckiem.
Podróżowanie z dzieckiem po Japonii wiele się nie różni od podróżowania po pierwszym z brzegu kraju europejskim. Na pewno w Omanie było łatwiej, bo mieliśmy samochód i pełną niezależność – rozkładaliśmy namiot gdzie chcieliśmy. W dużych miastach już takiej swobody nie ma, jesteśmy uzależnieni od pociągów, metra, autobusów. Pewnie dlatego już od dłuższego czasu wolimy oglądać na wyjazdach przyrodę niż miasta…
W Japonii był jednak szereg udogodnień, które ułatwiały życie rodzicom małego dziecka:
- w większości toalet są przewijaki dla niemowląt,
- w każdym Shinkansenie jest przewijak, widzieliśmy też wydzielone miejsca do karmienia,
- w metrze i autobusach są osobne siedzenia dla niepełnosprawnych, kobiet w ciąży i osób z dzieckiem… i to działa: zawsze ktoś nam ustąpi miejsca i nie trzeba się prosić (niestety już się przekonałam jak to wygląda po powrocie w Krakowie: dopiero gdy poprosiłam, młoda dziewczyna – studentka – z ociąganiem i kąśliwym komentarzem zrobiła mi z Malwinką w nosidełku miejsce),
- nie widzieliśmy pieluch w sklepach całodobowych (ale też nie szukaliśmy, zabraliśmy zapas z Polski), były za to w większych sklepach i w „Stujenówkach” (sklepach za 100Y),
- czytaliśmy na sieci, że są fajne dania dla niemowląt, niestety nie widzieliśmy (podobno są tylko w aptekach), z Polski zabraliśmy też zapas mleka – wolałam nie ryzykować stresu szukania po sklepach,
- nasza Inka jeszcze przed Omanem nauczyła się pić wodę – to załatwiało sprawę napojów – nie było stresu że soczek się zepsuje i nie musieliśmy szukać specjalnych napojów dla niemowląt,
- wymarzony pokój dla raczkującego brzdąca to tradycyjny pokój w riokanie, ale nie wszystkie riokany przyjmują małe dzieci (poniżej 6 lat)… m.in. dlatego, że mogą coś zniszczyć i przeszkadzać innym gościom :)
- zdarzyło się nam (np. w Kyoto) że była dopłata za dziecko w hotelu (dziecko 0-6 lat, 500Y)
- na każdym kroku spotykaliśmy się z uśmiechem i okrzykami „kawaii” (słodka), Japończycy nie są może tak wylewni jak Arabowie, ale kilka razy Malwinka lądowała na rękach albo proszono nas o wspólne zdjęcie,
- tym razem znowu lecieliśmy z Quatar Airways i jesteśmy jeszcze bardziej zachwyceni obsługą: zaczynając od zapakowania wózka, na opiece na pokładzie samolotu kończąc (zabawki, słoiczki, pieluszki, kosmetyki) – można się poczuć jak pasażer pierwszej klasy.
W Japonii mieliśmy już sprawdzony w Omanie zestaw – nosidełko Tula i wózek Delti Liv. Nosidełko jak zawsze spisywało się świetnie. Na ulicach widzieliśmy, że większość małych dzieci jest noszona właśnie w tego typu nosidełkach ergonomicznych (głównie firmy Ergo baby). Dzieci w chustach, czy w innych nosidełkach widzieliśmy najwyżej dwa, trzy razy.
Zaobserwowaliśmy też ciekawą rzecz: wózek dla dziecka występuje tylko w wersji „spacerówka”, dla niemowlaka rozkładana na płasko (+ oczywiście nosidełko). Wózka typu „gondolka” nie widzieliśmy. Są podobne, ale… do wożenia piesków!
Więcej praktycznych porad jak zorganizować wyjazd z maluchem znajdziecie w naszej relacji z Omanu.
Przydatne linki:
– GoGaGa – opis wyjazdu z niemowlakiem
– Globtroter – Japonia z dzieckiem
– Plan podróży – podróże z dzieckiem, nie tylko do Japonii