Tatry mają niesamowity magnetyzm. Bo jak wyjaśnić to, że co tydzień chce nam się wstawać o 4 rano i jechać w góry? Tym razem chcieliśmy dotrzeć do Hali Gąsienicowej i pokręcić się wokół Kościelca i pięknych jeziorek.
Zazwyczaj do Murowańca wchodziliśmy od strony Kuźnic. Tym razem – pierwszy raz, wyruszyliśmy z Brzezin przez Psią Trawkę. Rekordu nie pobiliśmy – ale już po 6 rano wychodziliśmy na szlak. Pogoda była cudowna!
Fantastyczne są poranki w Tatrach – powietrze jest krystaliczne, piękne kolory i niewielu turystów. Tłumy zaczynają się ok 10 – 11.
Jeśli ktoś nabrał apetytu na taki wyjazd – zapraszam – za dwa tygodnie znowu jedziemy :)
Po krótkim śniadanku pod schroniskiem ruszyliśmy na Czarny Staw Gąsienicowy.
Potem zaczęliśmy się wspinać na przełęcz Karb pomiędzy Małym Kościelcem a Kościelcem. Widoki były niesamowite!
W rejonie Czarnego Stawu i Zawratu latał śmigłowiec – mam nadzieje, że były to tylko ćwiczenia a nie jakiś wypadek.
Z góry było fantastycznie widać Czerwone Stawki Gąsienicowe, Kurtkowiec i Zielony Staw Gąsienicowy.
Tym razem mieliśmy wyjątkowe szczęście spotkać na szlaku kozice. Były to naprawdę bliskie spotkania.
Ale największe wrażenie zrobiło spłoszone stado – sami zobaczcie.
Kozice na przełęczy pod Kościelcem from Kasai on Vimeo.
Do Murowańca wracaliśmy Zieloną Doliną Gąsienicową po drodze mijając cudowne stawy.
W schronisku były już tłumy turystów!
3 komentarze
„Kto rano wstaje” – ten ma piękne widoki – a spotkanie z kozicami?! to tylko pogratulować pięknych zdjęć :))
Niesamowite te kozice! :)