Podróże są dla nas sposobem na życie. Podróżując poznajemy ciekawe miejsca, odmienne kultury i zwyczaje. Uczymy się szacunku dla tradycji innych narodów i religii. Jednak niekoniecznie trzeba przelecieć tysiące kilometrów by znaleźć się w innym świecie. Czasem tuż obok nas możemy odkryć świat inny i egzotyczny.
Komfortowe domki na skraju roztoczańskiego lasu, w cichej i spokojnej okolicy pośrodku Roztocza. Idealne do aktywnego wypoczynku lub błogiego lenistwa... :)
Zobacz, zachwyć się, zarezerwuj!
Tak jest w Leżajsku, niewielkim miasteczku na Podkarpaciu. Leżajsk dla wielu to miejsce gdzie powstaje piwo „Leżajsk”, dla innych kojarzy się z przepięknym klasztorem OO. Bernardynów. Jednak dla wielu ludzi na świecie Leżajsk jest związany przede wszystkim z postacią cadyka Elimelecha Weissbluma (1717-1787). Tutaj żył i tutaj też został pochowany na miejscowym kirkucie. I właśnie na ten cmentarz pielgrzymują kilka razy do roku chasydzi z całego świata.
W tym roku tłumnie odwiedzali oni Leżajsk z okazji rocznicy śmierci cadyka aż dwa razy – pod koniec lutego i 23 marca. Wszystko przez odmienny kalendarz i to że jest to rok przestępny. 228 rocznica śmierci cadyka w kalendarzu żydowskim wypada 6 miesiąca, jest to 21 adar 5774 roku. Według szacunków policji Leżajsk odwiedziło w tym roku ok. 7 tys. chasydów… stałych mieszkańców Leżajsk ma nieco ponad 14 tys.
Od bardzo dawna chcieliśmy pojechać do Leżajska właśnie w czasie kiedy przyjeżdżają tam chasydzi. Wreszcie się udało. Gdy przyszliśmy w pobliże kirkutu nagle jakby czas się cofnął o sto lat. Otaczali nas odświętnie ubrani mężczyźni w czarnych płaszczach, białych pończochach i futrzanych czapkach. Była sobota czyli święto Szabas. Pojawiali się też nieliczni ubrani na biało. Od jednego z nich Marek dowiedział się, że to ci którzy są najgorliwszymi uczniami cadyka: „To mój rebbe, nie jego, i nie jego.” – powiedział pokazując na modlących się wokół Żydów – „Mój, i dlatego ubieram się na biało, tak jak robił to Elimelech”. Chasydzi wierzą, że cadyk w rocznicę śmierci zstępuje z nieba i zabiera do Boga ich prośby. Zapisują je na karteczkach, które kładą na jego grobowcu.
W pobliże Ohelu zaglądnęliśmy jeszcze po zachodzie słońca. Wtedy też Marek mógł wejść do środka i zobaczyć grób cadyka. W przygotowanych namiotach chasydzi zaczynali śpiewać i tańczyć.
W niedzielę, kiedy przypadała rocznica, pielgrzymów było najwięcej. Najwięcej było też fotografów. Chasydzi chyba już się przyzwyczaili do ich obecności, czasem tylko któryś zasłaniał twarz czy się odwracał. Generalnie jednak są pozytywnie nastawieni do obserwującej ich na każdym kroku widowni. Jeden co prawda straszy policją jeśli nie przestaniemy robić zdjęć, ale za chwilę drugi pokazuje paszport, ze wzruszeniem opowiada, że urodził się w Polsce i jednym tchem wymienia miejscowości, z których pochodzą jego rodzice i dziadkowie. Widać, że dla wielu z nich to nie tylko pielgrzymka do grobu cadyka, ale też podróż sentymentalna do korzeni – „Jesteś z Krakowa? Kraków to Galicja, a ja urodziłem się w Polsce” – mówi z dumą siwowłosy staruszek.
Szkoda tylko, że niektórzy nasi rodacy zapominają żeby dostosować się do zasad obowiązujących na żydowskich cmentarzach. Mężczyźni muszą mieć obowiązkowo nakrycie głowy, kobiety w trakcie uroczystości wchodzą osobnym wejściem, oddzielonym od męskiego.
Na koniec jeszcze ciekawostki:
- Podobno grób cadyka odwiedziła nawet piosenkarka Madonna podczas niedawnej wizyty i koncertu w Polsce.
- Fundacja Chasydów chce utworzyć w Leżajsku Centrum Chasydyzmu. Ma się w nim znaleźć Muzeum Tradycji Chasydzkiej Na Ziemiach Polskich, kiosk z pamiątkami i literaturą, sala na projekcje filmów dokumentalnych oraz mykwa. Parter i dwa piętra miałyby być częścią hotelowo-restauracyjną. (więcej tutaj).
Więcej, nie tylko o chasydach, ale też o Leżajsku możecie przeczytać na stronie Anny Ordyczyńskiej. Piękne zdjęcia chasydów znajdziecie na stronie leżajszczanina Grzegorza Bożka.
4 komentarze
przepiekny reportaz.
Piękne zdjęcia i pięknie opisana historia tego miejsca.
Ja mogę co roku to oglądać.
Klimatycznie…
przepiękne zdjęcia i bardzo interesujący reportaz!