Czy wyruszać na górskie szlaki z dzieckiem? A jeśli tak, to w jakim wieku?
My dość wcześnie zaczynaliśmy górskie wycieczki z Malwinką – zobaczyła Dolinę Chochołowską mając trzy miesiące. Ne były to jednak Wysokie Tatry, tylko dolinki, zarówno po polskiej jak i po słowackiej stronie.
Kiedy więc zacząć zabierać dziecko na takie wycieczki? Z perspektywy trzech lat bycia rodzicem, możemy śmiało polecić zarówno wycieczki z niemowlakiem (lekko się nosi ;) jak i z chodzącym brzdącem.
Jednak z trzylatkiem już jest inaczej, niż wtedy gdy niespełna 2-letnia Malwinka dziarsko deptała całą trasę na Rusinową Polanę.
Czy jest trudniej? Nie, ale na pewno ciężej – 15kg na plecach to nie lekkie piórko. Ważne jednak, żeby z dzieckiem ruszać na szlak i pokazywać, że takie spędzanie wolnego czasu daje mnóstwo frajdy.
Z drugiej jednak strony widać, że „ten” wiek jest trudny. Na szlaku mijało nas wiele rodzin z dziećmi, ale głównie z maluszkami w nosidełkach albo znacznie starszymi od naszej trzyletniej Malwinki. Tak więc jest coś na rzeczy…
Co dalej? Oczywiście znowu ruszamy w góry, jak tylko rozchodzimy zakwasy i znajdziemy wolny weekend ;)
Schronisko przy Zielonym Stawie Kiezmarskim odwiedziliśmy już w piąty raz – w 2008, 2011, 2013 i w 2014. Co ważne dwa razy była tam z nami Malwinka. Niezmiennie polecamy Wam Tatry Słowackie. Widoki przepiękne i kwiaty, których w takich ilościach nie spotkacie po polskiej stronie!
5 komentarzy
Być może już czas dla Malwiny na samodzielne wyprawy. Na przykład moje dzieciaki (trojaczki) weszły na Małą Rawkę w Bieszczadach mając 3,5 roku: http://trojaczkiplusjeden.blogspot.com/search/label/Wielka%20Rawka. Teraz mają 6,5 i praktycznie 3/4 Bieszczadzkich szczytów zaliczonych. Pozostała nam Tarnica, na którą wybieramy się za kilka tygodni. Pozdrawiam.
Super!! Trzymam kciuki za kolejne szyty i najbliższą wyprawę! To faktycznie czas pomyśleć i zaplanować zdobywanie szczytów dla Malwinki. Choć muszę przyznać, że samodzielne wyprawy to ma już ona za sobą – sami byliśmy w szoku, jak w marcu 2014 wlazła sama na Rusinową – nie miała jeszcze 2 lat. Przy schodzeniu już pomagał tatuś;)
Pięknie to wygląda! Po górach za bardzo nie chodzimy, ale takie widoki zachęcają. Może kiedyś się wybierzemy w dwie rodzinki w jakiś weekend? ;-)
A ja nawet miałam do Was pisać, ale pomyślałam ze trochę za daleko dla Was na jeden dzień. No to teraz jestesmy umówieni – zapraszamy na nocleg u nas a potem razem w gory!!
Kasiu,
z naszego niezbyt dużego doświadczenia wynika, że w takim wieku (+3 latka) najlepiej wybierać niezbyt długie trasy, żeby dzieci mogły same wędrować. W zeszłym roku, w ciągu 4 dni byliśmy na: Wielkim Kopieńcu,w Dolinie Strążyskiej – do wodospadu Siklawica, i na Nosalu i Wielkiej Krokwi. Weronisia miała wówczas 3,5 roczku, Natalka 5,5 i wszędzie same szły, trasy nie były zbyt długie, i nie za trudne dla nich. Miały wielką radochę przy szukaniu szlaku – najpierw pokazywaliśmy na mapie gdzie mamy iść i jakim szlakiem, potem one nas „prowadziły”, oczywiście wszędzie dostawały pieczątki, z czego również były dumne. W jednym momencie idąc z Weronisią za rękę potknęłam się i ona mnie pociągnęła za rękę, po czym usłyszałam: Mamusiu jak to dobrze, że Ty mnie urodziłaś, bo kto by Ci pomagał po tych górach chodzić, jakby mnie nie było :)
pozdrawiam,