Ile razy byliście w Dolinie Kościeliskiej? Zapewne przynajmniej raz, a na pewno wszyscy, którzy mają blisko w Tatry, przynajmniej kilka razy. Ja nawet nie jestem w stanie policzyć ile razy tam byłam! Nie da się ukryć, że jest to jeden z popularniejszych, łatwych szlaków. A czy zbaczaliście z głównej trasy? Nas w końcu oświeciło i ruszyliśmy na okoliczne szlaki. Jak było? Fantastycznie!
Oczywiście, nie jest tak, że z drogi do schroniska Ornak nigdy nie zbaczaliśmy. Kilka razy odwiedziliśmy Smreczyński Staw i Jaskinie Mroźną. Jednak naprawdę niesamowite oblicze Doliny poznacie, kiedy wyruszycie szlakiem pozostałych jaskiń!
Jak na niezbyt długą dolinę, jaskiń jest tam pod dostatkiem. Najłatwiej dostać się do wspomnianej już Mroźnej. Wystarczy zejść ze szlaku w lewo, a raczej nieco powspinać się do góry. Jaskinia jest udostępniona do zwiedzania i oświetlona.
Tym razem jednak ominęliśmy ją i od razu skierowaliśmy się na czarny szlak prowadzący do Jaskini Raptawickiej.
Zaraz na początku czeka nas mała wspinaczka na tyle stroma, że trzeba przytrzymać się łańcucha. Potem jest już nieco łatwiej. Nagrodą za wspinaczkę są przepiękne widoki. Jesteśmy ponad doliną – już to jest fajną przygodą! Samej jaskini jednak nie zobaczyliśmy. Aby dotrzeć do jej wejścia trzeba się wspiąć po kilkunastometrowej ścianie, asekurując łańcuchem, a potem zejść po drabinie. Tym razem nie zdecydowaliśmy się na taką wspinaczkę z Malwinką, która do wchodzenia była pierwsza, ale z powrotem mogłaby mieć spory problem. ;) Jednak pierwszy łańcuch w wieku 5 lat został zaliczony!
Za to dotarcie do kolejnej jaskini, Obłazkowej, nie nastręcza żadnych trudności.
Idąc dalej ścieżką docieramy do wejścia Jaskini Mylnej. Tutaj jest ostrzeżenie o szlaku jednokierunkowym, prowadzącym przez tą jaskinię. Dotarcie do sporej komory z dwoma otworami zwanymi Okanami Pawlikowskiego nie jest trudne, a jednokierunkowy szlak zaczyna się dalej. Tu urządziliśmy sobie nawet mały piknik. Na przejście całej jaskini się, nie mając latarki nie zdecydowaliśmy się. Tak więc jeszcze tutaj wrócimy!
Na koniec równie miły odpoczynek w schronisku Ornak. Jednak to nie koniec atrakcji tej wycieczki. Czekał na nas jeszcze Wąwóz Kraków i Smocza Jama. Ale o tym w następnym wpisie. Przedsmak możecie zobaczyć już TUTAJ – w 2013 roku z malutką Malwinką tylko tam zajrzeliśmy.
Nie było by naszej wycieczki, gdybym nie trafiła w sieci na bardzo dokładny opis takiej trasy na blogu Rusz Na Wycieczkę. Zaglądajcie tam – może i Was zainspirują!
Na koniec jeszcze jedna dobra rada. Jeśli wybieracie się w Tatry w czasie wakacji, najlepiej wyruszyć na szlak wcześnie rano. My byliśmy na parkingu przed godziną 7. Gwarantuje to względnie mały tłok na szlakach i nie ma ryzyka że złapią Was burze, które lubią zaczynać się w górach około południa…
Na radosne brykanie w Tatrach wyposażyli nas:
6 komentarzy
Serdeczne dzięki za pokazanie Doliny Kościeliskiej z nieznanego mi do tej pory szlaku. Kwitnące szarotki alpejskie zaciekawiły mnie na tyle, że wpisuję do kalendarza odwiedzenie tego szlaku jak najprędzej. Pozdrawiam!
Przypomniała mi się nasza podróż poślubna ;) Wąwóz Kraków i Smocza Jama – to była nasza ucieczka przed tłumami :) Wspaniałe, bardzo malownicze miejsca z pięknymi widokami.
O Wąwozie Kraków już wkrótce – niesamowite miejsce :)
O Wąwozie Kraków już mamy na blogu – niesamowite miejsce :)
Przepięknie tam jest. Samemu jeszcze nigdy nie byłem w Dolinie Kościeliskiej bo zawsze trasa wypadała jakoś tylko w pobliżu. Może w tym roku by udała się taka wyprawa do tego miejsca. Zdjęcia mnie bardzo do tego zachęcają. Ogólnie te rejony gór są przepiękne, tylko czasami w szczycie sezonu ludzi więcej niż w mrowisku.
Niestety, teraz i przed sezonem jest tłumnie… Ale jest alternatywa = można uciekać na te boczne szlaki :) Powodzenia :)