Pojechać w Tatry, w samym środku wakacji i nie być zadeptanym przez turystów? Niemożliwe?! A jednak! Nam się udało!
Uwielbiamy jeździć w góry. Teraz z Malwinką odkrywamy niektóre szlaki na nowo. Jeszcze nie dawno docenialiśmy ;) asfalt w dolinkach – łatwiej było nam przejechać wózkiem. Jednak już od jakiegoś czasu odważyliśmy się ruszyć wyżej, z Malwinką w nosidełku.
W czasie wakacji zazwyczaj bardzo niechętnie jeździliśmy w Tatry – najbardziej przeszkadzały nam dwie powszechne plagi w ten czas – tłumy i burze. Odkąd poznaliśmy na to receptę, częściej wyruszamy – wystarczy wyjechać odpowiednio wcześniej (tak by przed 7 rano wychodzić już na szlak) i jak się teraz przekonaliśmy, poszukać odpowiedniej trasy.
Tym razem wybraliśmy najłatwiejsze podejście do Murowańca – przez Psią Trawkę. Najłatwiejsze, bo nie ma tam praktycznie żadnej wspinaczki – tylko cały czas leśną drogą pod górę. ;)
Dodatkowy atut tego miejsca w czasie wakacji to stosunkowo mały parking (na jakieś 20-30 samochodów) – dostać się tu w zasadzie można głównie samochodem, można też busem (ale na tej trasie wszyscy raczej podążają do Morskiego Oka), lub spacerkiem z Murzasichla. Dzięki temu na szlaku byliśmy praktycznie sami. Oczywiście przy Murowańcu było już tłoczniej – szczególnie zaczęło się zagęszczać około południa, ale wtedy to już wracaliśmy.
Na Murowańcu jednak nie skończyliśmy. Pomaszerowaliśmy jeszcze nad Czarny Staw Gąsienicowy. Doszliśmy tam w dobrym momencie, zaraz z nami zaczęła się największa fala wycieczek, kolonii i tłumy opanowały staw.
Zazwyczaj z Czarnego Stawu ruszaliśmy na Mały Kościelec i robiąc pętelkę wracaliśmy na Halę – polecamy – bardzo malownicza trasa. Jednak tym razem oszczędziliśmy Kasi kolano i wróciliśmy tą samą trasą do schroniska.
Powrót przez Psią Trawkę był bardzo przyjemny – zero ludzi, miły chłodek wśród drzew. Był tylko jeden minus – droga strasznie się nam dłużyła – las i las, czasem tylko mostek czy strumyczek…
Za tydzień, jak się uda, ruszamy w Tatry Słowackie – tam szlaki są nieco bardziej malownicze i urozmaicone. ;)
5 komentarzy
Wielkie dzięki za ten post! Pojawił się dokładnie wtedy, gdy potrzebowałam inspiracji na zaplanowanie jakiejś wycieczki. :) Poszliśmy dokładnie tak, jak wskazaliście w opisie (wspomniany parking znalazłam na satelicie Google Maps i współrzędne wklepałam do GPSa :D), na dodatek, trochę przypadkiem („wejdziemy tylko kawałek i zrobimy zdjęcia” – a potem był strach schodzić tą samą drogą :D) weszliśmy na Mały Kościelec i dokładnie tak jak sugerowaliście – zrobiliśmy „pętelkę”. Niemała przygoda to dla nas – nie mamy wprawy w chodzeniu po górach, ale… było po prostu cudnie! :) Piękna ta nasza Polska!
PS: Droga powrotna przez lasek faktycznie trochę monotonna. :(
Aniu Cudownie! Ale się cieszę że pomogłam i wycieczka się udała! Aż chce się pisać tego bloga :))
Założę się, że Wasz blog jest inspiracją dla wielu. Już dawno wypatrzyliśmy kilka ciekawych miejsc, które odwiedziliście. Fajnie jest, gdy ktoś przeciera szlaki, a my możemy skorzystać z cennych uwag i pomysłów. Dzięki za tego bloga! :)
A mozesz mi powiedziec ile czasowo wyszła ta wyprawa? Wyszliscie pewnie wczesnie rano zeby uniknac tłumów =) Chcemy wstepnie sprawdzic te trase, a po slubie wybrac sie tam z fotografem ale to juz wiadomo ze kolejka na Kasprowy i pozniej do Murowanca i Gąsienicową Doliną na Staw Gąsienicowy. Masz moze inne pomysly co do szlaków?
Cóż… najładniejsze zdjęcia wychodzą wcześnie rano i późnym popołudniem – w obu tych porach Czarny Staw będzie w cieniu otaczających go gór (oczywiście zależnie od pory roku… ale najdłuższy dzień mamy już dawno za sobą).
W okolicy Hali Gąsienicowej bardzo ładne zdjęcia zrobicie na przełęczy pod Kościelcem i grani Małego Kościelca: https://plus.google.com/photos/113044219550026519988/albums/5631342477583566753?banner=pwa
Dodatkowy plus: będzie tam znacznie mniej ludzi niż nad Czarnym Stawem, czy przy zejściu z Kasprowego. :))
Czasy przejścia masz na każdej mapie – z Kasprowego na Mały Kościelec to pewnie z godzinę, może trochę mniej. ;)