Od zawsze byłam wielką fanką spędzania zimowych weekendów na świeżym powietrzu. Najczęściej był to cały dzień na nartach zjazdowych. Niestety, od jakiegoś czasu jest pewien problem – moje kolana nie współpracują i co najwyżej mogę popatrzeć jak zjeżdża Malwinka z Markiem. W ten weekend udało się nam w końcu znaleźć wyjście z tej patowej sytuacji.
Ostatni weekend spędziliśmy w uroczej miejscowości Podsarnie. Ci co nas znają, wiedzą, że zazwyczaj jak gdzieś jedziemy w góry, to najczęściej w Tatry i tylko na jeden dzień. Tym razem było inaczej. Zamiast pędzić za atrakcjami spędziliśmy prawdziwe slow weekend. Slow, ale w naszym stylu oczywiście.
Podsarnie to idealne miejsce wypady do okolicznych atrakcji. Na co więc możecie liczyć w okolicy?
Narty zjazdowe – Spytkowice
Tu pojawiamy się często, od kiedy nasza Malwinka zaczęła przygodę na nartach. Dla maluchów, które się uczą, jest tu idealny stok z taśmą. Są instruktorzy i karnety rodzinne. Jednak najważniejsze, że dla tych nieco lepiej już jeżdżących dzieci jest niebieska trasa, na którą dostaniecie się dużym wyciągiem krzesełkowym. To idealne rozwiązanie – trasa łatwa i co najważniejsze w czasie wyjazdów na górę małe nóżki mogą nieco odpocząć. Więcej o tym jak ogarnąć temat jazdy na nartach z dzieckiem znajdziecie TUTAJ.
Wędrówki – Stare Wierchy i Turbacz
Tym razem nie wyruszyliśmy w końcu na szlak. Jednak jeśli będziecie w okolicy, koniecznie zaglądniecie do miejscowości Obidowa. Tutaj startuje szlak, którym dotrzecie do schroniska na Starych Wierchach. Miejsce to jest fajne zimą, ale też wczesną wiosną. Kilka lat temu, w marcu 2017 roku właśnie tutaj szukaliśmy krokusów z dała od tłumu turystów.
Gdzie szukać krokusów na trasie do schroniska Stare Wierchy znajdziecie tutaj.
Turbacz zapewne większość z Was zna. Tym razem nawet mieliśmy w planach zrobić trasę z Obidowej. Jednak całą niedzielę poświeciliśmy na naszą najnowszą pasję – biegówki! Trasa biegowa „Śladami Olimpijczyków” prowadzi na sam szczyt Turbacza, jednak nie przesadzajmy, jeszcze nie jesteśmy gotowi na takie wyzwanie. To był nasz pierwszy raz na biegówkach…
Narty biegowe – z Obidowej na Turbacz
Powiem Wam szczerze, że jakoś nie po drodze było nam z biegówkami. Ja od niemal 15 lat mam cały sprzęt, który nieszczęśliwy kurzył się na strychu. Fakt, że kilka razy nawet podejmowałam próby wyjazdu na biegówki, jednak jakoś zawsze albo kończyły się warunki, albo w efekcie końcowym i tak wybieraliśmy narty zjazdowe.
Ostatnio jednak, od kiedy nasz znajomy Bartek całkiem serio zajął się tym sportem, coraz częściej biegówki pojawiały się na naszej liście. Więcej o Bartku znajdziecie na jego stronie – Sportowy Niewidomy.
Doskonała okazja nadarzyła się właśnie teraz. Warunki idealne (ciągle dużo śniegu, który w Obidowej podobno poleży nawet do maja), nasz niedaleki nocleg i w końcu ciekawość Malwinki, żeby spróbować nowego sportu. Tak więc w niedzielę rano zameldowaliśmy się w Obidowej, w wypożyczalni tuż przy początku trasy.
Ważne jest, że dla takich początkujących jak my, jest przygotowana polana szkoleniowa z pętlą o długości ok. 600m. Spędziliśmy tam godzinę robiąc w sumie ponad 2 km ćwicząc podjazdy, zjazdy i zakręty. Był zachwyt.
W końcu, bardziej ośmieleni wyruszyliśmy na główny szlak, prowadzący na sam Turbacz. Oczywiście Turbacza na biegówkach nie zdobyliśmy, jednak złapaliśmy bakcyla i chcemy więcej.
Trasa jest przepiękna. Spotkacie tam sporo osób jednak nie ma tłumu. Co najważniejsze, wszyscy biegacze są uśmiechnięci i pozdrawiają się na szlaku.
Narty biegowe – jak się przygotować?
Polecamy na początek wypożyczenie sprzętu. Sprawdzicie czy ten sport się Wam spodoba. Przy większości tras biegowych są miejsca treningowe, dla początkujących. Warto też pomyśleć na początku o treningu pod okiem instruktora, który wyprostuje popełniane błędy i pokaże co i jak.
W przypadku biegówek bardzo ważne jest ubranie, które nie będzie krępować ruchów. Na biegówki ubieramy się nieco lżej niż na narty zjazdowe. Choć w sumie ja jestem tu wyjątkiem – jako totalny zmarzlak miałam ciepłą kurtkę narciarską i nie było mi za gorąco.
Jednak to nie koniec atrakcji w tym rejonie.
Kulig w Obidowej
Kilka tygodni temu byliśmy właśnie tutaj na kuligu. Ach, co to była za fantastyczna impreza. Chyba najbardziej zadowolone były dzieciaki z możliwości jazdy a w przerwach z brykania po śniegu. Więcej o kuligu i jego organizacji przeczytacie TUTAJ. Kulig organizowaliśmy we współpracy z panem Jackiem z biura
Beskidy Travel . Relacje z kuligu przeczytacie też u naszych znajomych na blogach – Places2visit i Rodzinnie dookoła świata.
Orawka – przepiękny drewniany kościół
O tym kościele słyszeliśmy już dawno, choć jakoś zawsze brakowało czasu żeby zboczyć z drogi i zobaczyć ten zabytek z XVII wielu. Tym razem w końcu się udało. Gdy weszliśmy do środka, aż nam zaparło dech z wrażenia. Kościół jest pod wezwaniem Jana Chrzciciela i większość fresków przestawia sceny z jego życia. Dodatkowo są tu piękne rzeźby i ołtarze. Jeśli będziecie w okolicy przed Wielkanocą, warto szczególnie zajrzeć do kościoła w Orawce. Są tutaj unikalne, malowane zasłony na ołtarze – podobno niezwykle rzadkie.
Mam nadzieję, że zachęciliśmy Was do spędzenia weekendu w tej okolicy.
Nocowaliśmy w Podsarniu w pensjonacie Sarenka. Okolica jest tak zachwycająca, że wystarczyło wyjść na krótki spacer i mieliśmy takie piękne widoki z zachodzącym słońcem.
Sam dom też jest niesamowity – cały drewniany. Co ciekawe, został on rozbudowany z zabytkowego domu dziadków pana Jacka. Możecie dzięki temu podziwiać dwie zachowane izby – z piecem i zbiorem zabytkowych przedmiotów, oraz tzw Białą Izbę z rodzinnymi pamiątkami.
Slow weekend koszty
Nocleg – polecamy nocleg w pensjonacie Sarenka. Rezerwacje możecie zrobić bezpośrednio na stronie , albo przez portal booking.com korzystając z tego linka. Klikając tutaj otrzymacie po rezerwacji zwrot 50 zł na swoje konto.
Narty w Spytkowicach – w weekendy wyciągi są czynne od 8 do 21. W tygodniu od 9 do 21. Jeśli jedziecie z dziećmi korzystnie kupować karnety rodzinne – więcej na stronie ośrodka narciarskiego.
Biegówki w Obidowej – koszt wypożyczenia całego kompletu – narty, buty, kijki to 25 zł. Ważne, że mają też zestawy dla dzieci!
Gdzie zjeść?
Na nartach szczególnie szybko robimy się głodni. Niestety w ośrodku Beskid Ski możecie liczyć jedynie na bar z jedzeniem z podgrzewaczy w cenach delikatnie mówiąc wysokich. Przykłady? Miseczka zupy pomidorowej 10 zł. Dania z podgrzewaczy są na wagę, i taki talerz z warzywami ( marchewka, brokuły) i makaronem z sosem może kosztować nawet 19-20 zł. Zabawne są też pączki za 4 zł i kawa, do której mleko kasowane jest za dodatkową złotówkę (w sumie to miło zarabiać na kartonie mleka 20-krotność). Tak wiem, mieszkam w Krakowie i liczę każdą złotówkę.
Na szczęście znaleźliśmy niezłą alternatywę. Niestety nie przy samym stoku, ale w okolicy. Przy głównej drodze dojazdowej do stacji narciarskiej jest sklep firmy Kabanos i tuż obok restauracja Przystań. O tym, że warto się tu zatrzymać może świadczyć to, że przyjeżdża tu na obiad sporo miejscowych, a w niedziele wręcz trzeba było czekać na stolik. Jedzenie bardzo smaczne, w rozsądnych cenach i co ważne duże porcje. Porównując do baru przy wyciągu – spora miseczka zupy pomidorowej dla dziecka kosztowała tylko 4 zł, a nie była mniejsza od tej, którą serwują przy stoku za 10 zł. Polecamy szczególnie tutaj żurek, wszystkie dania mięsne (w końcu właściciel ma firmę wędliniarską) i zaskakująco dobrą pizzę z prawdziwego pieca.
Więcej o biegówkach i miejscach gdzie warto potrenować przeczytacie tutaj:
1 komentarz
Super, że udało Wam się zacząć przygodę z biegówkami! Mam nadzieję, że kiedyś razem uda się nam wybrać na szlak :) P.S. Dziękuję za podlinkowanie!