Nadal mamy niedosyt klasztorów. Na trasie z Mestii do Tbilisi mamy ich zapewne wiele. Jednak nasz plan zakłada dojechanie do stolicy przed 16, a przed nami 330km. Decydujemy się pojechać na początek do klasztoru Gelati.
W klasztorze jesteśmy tak wcześnie, że nawet słońce nie przedostało się jeszcze zza otaczającej go góry. Zupełnie sami zwiedzamy też kościół z niesamowitymi freskami. Wokół są rusztowania – wkrótce nabiorą one jeszcze większego blasku.
Klasztor Gelati wpisany jest na Listę UNESCO. Pochodzi z XI wieku, a w czasach największej świetności w XII wieku był centrum nauki i kultury. Są tam trzy kościoły – największa, katedra Matki Boskiej z pięknymi freskami i mozaiką z XII wieku, kościół św. Jerzego i malutki kościół św. Mikołaja na wysokiej podmurówce z łukowatym przejściem do mieszczącej się obok Akademii.
Niedaleko Akademii, w bramie południowej znajduje się nagrobek króla Dawida Budowniczego – fundatora klasztoru.
Kolejnym klasztorem który bardzo chciałam zobaczyć był charakterystyczny budynek na 40 metrowej skalnej maczudze – Katskhi Pillar. Klasztor jest niedaleko miasta Chiatura.
Mieliśmy szczęście, bo u stóp skalnego filaru krzątało się kilku mężczyzn – wśród nich był zakonnik. Okazało się, że budują sobie nowy kościółek co by było bliżej i niżej.
Niestety żałuję teraz, że nie zapytaliśmy o pozwolenie na wdrapania się do tego podniebnego klasztoru…
2 komentarze
Heeej! :) Czy koło Katskhi jest jakaś trasa spacerowa? Czy tylko ogląda się klaszotr z dołu i wracamy do auta?
Hej, z tego co pamiętam to raczej wysiadasz i oglądasz klasztor. Tak jak pisałam nie często jest okazja dostać się tam na górę. Chyba już zawsze będę żałować że nie skorzystaliśmy… Pozdrawiam