To już ostatni nasz dzień w Hanoi. Koniecznie chcieliśmy zobaczyć kilka charakterystycznych miejsc i pogoda wreszcie się poprawiła. Mieliśmy cudowne słońce i błękitne niebo.
Na początek pojechaliśmy do Muzeum Etnograficznego. Jest oddalone ok 20 minut samochodem od centrum. Zdecydowanie warto. Chyba każdy kto był, był zachwycony. Główna ekspozycja prezentuje zwyczaje, ubiory i przedmioty związane z żyjącymi na terenie Wietnamu mniejszości narodowych. A jest ich imponująca liczba – ponad 50.
Tuż obok jest nowy pawilon i tam prezentowane są wystawy czasowe i wystawa Azja południowo- wschodnia.
Jednak największa atrakcja jest w ogrodzie. Jest tu szereg domów mieszkalnych poszczególnych mniejszości – Tay, Bahnar, Ede, Viet, Homong, Yao, Hani i Cham.
Są też atrakcje dla dzieci – tradycyjne bambusowe huśtawki plemienia z miejscowości Gia Vien, obok Hue. Odbywa sie tam nawet festiwal i zawody huśtania 1-4 stycznia.
Największe wrażenie robi dom plemienia Bahnar. Jest gigantyczny i trzeba się wspiąć do niego po stromych schodach.
Jest też kilka budowli związanych z tradycyjnymi obrzędami pogrzebowymi dwóch plemion – Giarai i Katu.
W weekend jest tutaj jeszcze jedna atrakcja – przedstawienie teatru na wodzie. Są określone godziny, które, z tego co widzieliśmy są dość umowne. Jako poczęstunek dostaliśmy zieloną herbatę – faktycznie ma lekko orzechowy smak. Niestety przedstawienie jest znacznie krótsze niż to w Teatrze w centrum, a bilety niewiele tańsze.
Tutaj jednak możemy zobaczyć przedstawienie w takiej formie jak to nawet dzisiaj odbywa się w wioskach czy małych miejscowościach – pod gołym niebem. W jednym z pawilonów prezentowane są też zabytkowe kukiełki i ich twórcy.
Nam niespiesząc się zwiedzanie muzeum zajęło ok 3 godzin. Na terenie muzeum jest restauracja, ale dość droga.
Po drugiej stronie ulicy jest dość ładny park, a jedzenie w przyzwoitych cenach i całkiem dobre znajdziecie idąc od wejścia w lewo i przechodząc przez ulice. Wielkie szyldy w piwem Bia Was poprowadzą.
Ostrzegam jednak – nikt w restauracji nie mówił po angielsku. W takiej sytuacji przydaje się słownik obrazkowy, albo zaglądanie do talerzy innym klientom. Nam udało się całkiem smacznie zjeść i zapłacić bez kombinowania z cenami jak bywało w centrum.
Po obiedzie ruszamy do Pagody Tram Quoc. Jest naprawdę urocza, na wysepce połączonej z lądem mostkiem. Wstęp bezpłatny. Uważajcie na stojące taksówki – na 99% to naciągacze jeżdżący bez taksometru.
Ostatnia atrakcja na dziś to Świątynia Literatury. Kompleks powstał w 1070 roku jako świątynia i zarazem uniwersytet kształcący urzędników państwowych zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Urocze miejsce, szczególnie po południu, jak się już przetoczą wszystkie tłumy i wycieczki . Najciekawsza jest dawna biblioteka, gdzie możemy wspiąć się na piętro i wejść na balkonik.
Do centrum udało nam się wrócić autobusem. Ale łapaliśmy co się trafiło, trochę ryzykując, dlatego nie pamiętam numeru autobusu.
Dzień zakończyliśmy przy jeziorze. Niesamowicie było zobaczyć, jak większa cześć ulic z dzikim ruchem nagle się zamienia w deptaki spacerowe. Nie jestem pewna czy przez cały weekend, czy tylko w niedziele zamykane są dla ruchu ulice po lewej stronie jeziora. Są tam setki mieszkańców piknikujących i spacerujących. Na każdym kroku spotkacie jakąś atrakcje.
Zanim wróciliśmy do hotelu, usiedliśmy w kawiarni przy bajecznie dobrej egg coffe. Aż żałuje, że wcześniej jej nie skosztowaliśmy – smakuje wyśmienicie!!
Na koniec jeszcze powrót przez bajecznie kolorowe tarowisko obok naszego hotelu.
Informacje praktyczne
Muzeum etnograficzne
– bilety 40 tys , dzieci bezpłatnie. Czynne 8.30 – 17.30
Autobusy 7, 12, 13, 14, 38, 39, 60.
W każdy weekend przedstawienie teatrzyku na wodzie – cena 90 tys, dzieci 70 tys.
Gdy byliśmy były takie godziny spektakli: 10.00, 11.15, 14.00, 15.15, 16.15, 17.30
Taksówka z centrum 70 tys
Muzeum Literatury
Czynne 8-18, w sobotę do 21
Bilety 30 tys, dzieci bezpłatnie
Pagoda Tran Quoc
Wstęp bezpłatny
Ulica z Kawiarniami – Nguyen Huu Huan
Giang Cafe – kawiarnia w której podobno wymyślili słynną egg coffe. Niestety jest w głębi budynku, więc dla miłośników ogródków kawiarnianych mało atrakcyjna.
Su Cafe – piliśmy tu przepyszną egg coffe (25tys), kawę z mleczkiem kokosowym i koktajl z awokado.
Gdzie zjeść
Niestety Hanoi kulinarnie nas nie powaliło na kolana. Jeśli mam być szczera, to w zaledwie dwóch miejscach było w miarę ok. Ale i tak jak dla nas mało doprawione.
Gdzie jedliśmy:
Jadłodajnia bez nazwy – skręcając z Cau Go w Dinh Liet pod numerem 40. Bez menu, wiec na koniec pani kasowała nas jak chciała – więcej niż miejscowych.
Bunt Bo Nam Bo – 67 P Hang Dieu – tam na bun bo – makaron ryżowy z wołowiną i ziołami (60 tys). Zamówiliśmy też bułeczki (5tys sztuka). Jedno ze smaczniejszych dań które jedliśmy.
Lokal w okolicy Muzeum Etnograficznego. Naprawdę dobry ryż, frytki z batatów z sezamem. Obsługa nie mówi po angielsku, menu też tylko po wietnamsku.
Piwo Bia – w wielu lokalach, my piliśmy za 10 tys
Lody tradycyjne, podobno najlepsze w Hanoi – ulica Trang Tien.
W całym mieście pełno jest miniaturowych jadłodajni. Najlepiej zaglądać do garnków i na talerze jedzących. Budek z sokami jest znacznie mniej, ale da się je wypatrzeć.
Zakupy
Większe zakupy warto zrobić w dwóch sporych supermarketach które są zlokalizowane po obu stronach jeziora. Wybór gigantyczny (w typie cały regał herbaty imbirowej).
Figi Markt na ulicy Lu Thai To 27A – po tej stronie gdzie teatr marionetek.
Le Thai To – zaraz przy jeziorze, znacznie lepiej zaopatrzony. W nocy jest cały oświetlony. Wchodzi się w bramę.
Wielki bazar codzienny jest na wszystkich uliczkach dalej od starego centrum, w okolicach naszego hotelu. Jest to, co ważne targowisko dla miejscowych. Co ciekawe, stragany są mocno tematyczne. Są ulice z pasmanteriach, bambusami, ozdobami na nowy rok itp.
Informacja miejska
Prawdziwa informacja (nie biuro sprzedające wycieczki) jest w niewielkim pawilonie niedaleko od Teatru lalek – tuż za pomnikiem. Dostaniecie tam dokładną mapę całego Wietnamu z planami większych miast. Oferują też bezpłatne wycieczki po mieście, ale nie przetestowaliśmy.
Linki
www.spakowanawalizka.pl
www.seetheworld.pl
www.letsgetlost.pl
www.paczkiwpodrozy.pl
www.wloczykijje.blogspot.com – luty 2013
www.gadulec.me – ceny i inne porady z listopada 2014
www.loswiaheros.pl/wietnam
www.panstwonawalizkach.com – rewelacja!!
www.pojechana.pl
www.rokmalpy.wordpress.com
www.pattravel.pl
www.szukajackoncaswiata.pl
www.mrowisko.wordpress.com/informacje-praktyczne-2010/
3 komentarze
Piękne zdjęcia. Czy mogę wiedzieć jaki aparat używaliście? :)
Hej, pojechaliśmy jak zawsze zabierając dwa aparaty – lustrzankę Canon 550 i nowego Fuji xT1 :) Dziękujemy i miło nam :)
Jak zwykle piękne zdjęcia! To Muzeum Etnograficzne to nasze klimaty :) Koniecznie musimy zobaczyć to miejsce we wrześniu.