Jednak Japonia to nie Oman i już po kilku dniach w Tokio wiedzieliśmy że nie będzie lekko… Zwiedzanie miast z dzieckiem nie jest tak relaksujące jak oglądanie przyrody w Omanie, gdzie nie do przecenienia był własny transport i pełna niezależność. Mimo wszystko Malwinka przystosowała się doskonale – zachwycona ogląda ludzi w metrze i macha do uśmiechniętych Japończyków krzyczących na jej widok „kawaii” (słodka). :))
IMG_1678
Tym razem nie będziemy odkrywać Japonii tylko we trójkę – odważyła się z nami pojechać Gosia z Dublina! Na początek zabierzemy Was do Tokio, Kamakury i Enoshimy.

Nocowanie.pl - najlepsze noclegi w dobrej cenie. Rezerwuj online!


Dzień 1 (25-26.04) – Warszawa – Doha – Tokio

Tym razem znowu lecieliśmy liniami Qatar Airways – bilety kupione oczywiście na fantastycznej styczniowej promocji.
Podróż dłużyła się niemiłosiernie – po 5 godzinach lotu Warszawa-Doha mieliśmy aż 6 godzin przerwy w Katarze. Lotnisko w Doha nie jest może najgorsze, ale daleko mu do Singapuru. Dla nas największym jego plusem jest totalna egzotyka – tutaj przesiadają się chyba wszystkie kraje arabskie i pół Azji, z całym kolorytem strojów, rysów twarzy i koloru skory.

Na lotnisku odkryliśmy, że przy czekaniu na przesiadkę ok. 6h, mamy bezpłatne jedzenie (restauracja w rogu terminalu przy sali modlitw i placu zabaw). Pan przy stoliku obok wydaje vouchera po pokazaniu karty pokładowej i w sumie nawet nie sprawdza ile czekamy na kolejny samolot (niestety gdy wracaliśmy w maju, to okazało się, że kwiecień był ostatnim miesiącem takich bezpłatnych posiłków).

Kolejny plus lotniska, to miejsca do odpoczynku – dostaje się kocyk i można się wygodnie (w miarę) wyciągnąć na leżance. Niestety jest tam dość głośno, mocne światło i klima na max – nawet kocyk nie pomagał. Drugie takie miejsce jest pomiędzy salą modlitw i restauracją – tam już jest znacznie ciszej i zgaszone światło.

Warszawa - Doha
Close
Warszawa - Doha
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Close
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Close
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Close
Na lotnisku w Doha - prezent dla Malwinki od Gosi
Doha - Tokio
Close
Doha - Tokio
A380 na lotnisku w Tokio
Close
A380 na lotnisku w Tokio
 

Papierki potrzebne do wizy japońskiej i deklaracje celną wypełniliśmy jeszcze w samolocie. Pytania są… dziwne, łącznie z tym ile i jakie owoce wwozisz. ;)

Po wylądowaniu w Naricie nasz samolot zaparkował obok A380 – ależ to jest wielkie!!! Miał podpięte aż trzy rękawy!

Z lotniska jedziemy do hostelu K’House – kolejka + metro (ok. 80 min). Opcji dojazdu z lotniska jest kilka, my wybieramy najtańszą, zgodnie z sugestią hostelu (1060yen za osobę). Hostel bardzo czysty i przemili ludzie! Przy wejściu wita nas tabliczka z imionami osób, które danego dnia przyjeżdżają. Malwinka też zachwycona – słyszy cały czas kawaii, a dziewczyny z recepcji nie mogą się od niej oderwać… tego wieczoru wyszły do domu godzinę później niż zwykle. ;)
Pokój dostaliśmy mały ale do przeżycia – deficyt przestrzeni życiowej widać w Japonii na każdym niemal kroku. ;))

Tokio - Hostel
Close
Tokio - Hostel
Tokio - Hostel
Close
Tokio - Hostel
Tokio - Hostel
Close
Tokio - Hostel
Tokio - Hostel
Close
Tokio - Hostel
Tokio - Hostel
Close
Tokio - Hostel
 

A na kolację nasze pierwsze bento i sushi z 7eleven! Przepyszne! To jednak mieli rację wszyscy Ci, którzy pisali że gotowe jedzenie w Japonii jest bardzo dobre!

Wydatki:

  • przejazd lotnisko Narita – hostel – 1060 Y za osobe
  • zakupy spożywcze – 2131 Y
  • Hostel – 3 noce, 3 osoby – 29700 Y
  • kaucja za wtyczkę w hostelu – 1000 Y

Dzień 2 (27.04) – Tokio

W hostelu jest cala masa przydatnych informacji – gdzie jeść, pić, co zwiedzać i o aktualnych atrakcjach w mieście. Dzięki temu idziemy na festiwal sumo – spacerkiem z hostelu. Zawodników na arenie wprawdzie nie widzieliśmy, ale samą arenę tak. No i jemy zupkę miso nalewaną przez sporych panów w kimonach.

Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo - kolejka po zupe miso
Close
Tokio - festiwal sumo - kolejka po zupe miso
Tokio - festiwal sumo - zupa miso
Close
Tokio - festiwal sumo - zupa miso
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
 
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
Tokio - festiwal sumo
Close
Tokio - festiwal sumo
 

Pierwsze wyjście na Japońską ulice jest juz zaskakujące – tutaj jeżdżą zupełnie inne samochody niż u nas! Domy tez są specyficzne – głównie ze względu na bezpieczeństwo w czasie trzęsień ziemi.

Tokio - ulica
Close
Tokio - ulica
Tokio - tylko w Japonii takie samochody
Close
Tokio - tylko w Japonii takie samochody
Tokio - taksówka
Close
Tokio - taksówka
Tokio - tylko tutaj takie foteliki rowerowe :)
Close
Tokio - tylko tutaj takie foteliki rowerowe :)
 

Idąc spacerkiem ze stadionu sumo zaglądamy do małego parku i na market rybny. Ale tam ciekawie jest chyba tylko jak załapie się rano na wejściówkę na licytację tuńczyków (wchodzi tylko 120 osób). Można też pochodzić po budkach z jedzeniem. Nie byliśmy jednak głodni i poszliśmy do parku Hama Rikyū. Niestety po kwitnących wiśniach ani śladu. Niektóre drzewa miały już owoce. Ale kwitły piwonie, azalie i irysy. Pyszne lody – z Oreo i zielone z… cóż, mamy nazwę po japońsku, a zapytany Pan tłumaczył nam pokazując na trawę. ;))

 
Tokio - targ rybny
Close
Tokio - targ rybny
Tokio - targ rybny
Close
Tokio - targ rybny
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
 
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
 
Tokio - ostatnie kwitnące wiśnie
Close
Tokio - ostatnie kwitnące wiśnie
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
 
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
Tokio - park Hama-rikyu - lody dla ochłody
Close
Tokio - park Hama-rikyu - lody dla ochłody
Tokio - park Hama-rikyu
Close
Tokio - park Hama-rikyu
 

Z parku płyniemy na krótką wycieczkę stateczkiem – widoki na mosty, wieże i śmieszny budynek z płomieniem na dachu. Wysiadamy w dzielnicy Asakusa tuż obok świątyni Sensōji, czyli największej świątyni buddyjskiej w Tokio. Znajduje się tam złoty wizerunek Kannon, buddyjskiej bogini miłosierdzia.

Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
 
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
 
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
Tokio - wycieczka statkiem
Close
Tokio - wycieczka statkiem
 
Tokio - ekipa budowlana w fantastycznych spodniach!
Close
Tokio - ekipa budowlana w fantastycznych spodniach!
Tokio - Malwa w wózku i piesek w wózku
Close
Tokio - Malwa w wózku i piesek w wózku
 

Przy świątyni tłumy, a my byliśmy okropnie głodni. Niestety o głodzie strasznie kiepsko się zwiedza. To chyba najmniej wyeksplorowana świątynia w naszej azjatyckiej karierze oglądaczy świątyń! Przy świątyni setki sklepików z jedzeniem i pamiątkami (są oczywiście skarpetki do japonek!). Są też rikszarze tradycyjnie ubrani.

Tokio - świątynia
Close
Tokio - świątynia
Tokio - świątynia
Close
Tokio - świątynia
Tokio - świątynia
Close
Tokio - świątynia
Tokio - świątynia
Close
Tokio - świątynia
 
 
 
 

Pierwszy dzień w Tokio postanowiliśmy zakończyć w restauracji. Tuz obok naszego hostelu jest malutka knajpka serwująca okonomiyaki. Menu było niestety tylko po japońsku, ale były zdjęcia i z wesołymi kucharzami można było dogadać się po angielsku. Jedzenie było przepyszne! Malwinka część imprezy przespała, a jak się obudziła dostała od kelnera żurawia origami.
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
 
Tokio - w restauracji
Close
Tokio - w restauracji
Tokio - w restauracji
Close
Tokio - w restauracji
Tokio - okonomijaki
Close
Tokio - okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki - magiczny majonez
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki - magiczny majonez
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
 
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Close
Tokio - w restauracji na okonomijaki
Tokio - hostel
Close
Tokio - hostel
Tokio - hostel
Close
Tokio - hostel
 

Wracamy do hostelu i robimy po drodze zakupy – oczywiście nowe benta i sushi, tym razem z Family Markt.

Wydatki:

  • przejazd metrem – 210 Y
  • zakupy spożywcze – 1566 Y
  • park – 300 Y
  • restauracja – 3450 Y za 3 osoby
  • rejs statkiem – 600 Y za osobę
  • lody w parku – 350 Y za kulkę
  • koszulka sumo – 1000 Y
  • zupa miso – 500 Y

Dzień 3 (28.04) – Kamakura i Enoshima

Rano docieramy metrem na Tokyo Station. Wreszcie wymieniamy JR Pass. Tu mała dygresja: chcieliśmy je wymienić na lotnisku, zaraz po przylocie, ale było późno i kolejka do centrum była za 5 min – zdecydowaliśmy wymienić je później…  Zapewne wielu uzna to za oczywistość – jednak gdyby się ktoś zastanawiał, to dobra rada od nas: lepiej zrobić to od razu po przylocie, będzie mniej kłopotu i straconego czasu później. Można sobie wybrać dzień aktywowania, nie musi się zaczynać w dniu wymiany.

Korzystając z okazji robimy rezerwację miejscówek na pociąg do Kioto.

Na dworcu odkryliśmy, że na każdej stacji są wystawione stempelki i można zebrać całą kolekcję pieczątek! A dokładnie 77. :)

Dzisiaj tez nasza gromadka się rozdziela – Gosia zostaje w Tokio, a my wyruszamy do Kamakury – bezpośrednim pociągiem (na JR Pass). Wysiadamy wcześniej na stacji gdzie zaraz zaczyna się spory kompleks ze świątyniami – Engaku. Tam zobaczyć można jeden z największych dzwonów w Japonii –  jest na górce z widokiem na okolice. Jest to też jedna z najważniejszych świątyń buddyzmu zen w Japonii.

Plan kolejki
Close
Plan kolejki
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku - goshuinchō
Close
Świątynie Engaku - goshuinchō
Świątynie Engaku - goshuinchō
Close
Świątynie Engaku - goshuinchō
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
Świątynie Engaku
Close
Świątynie Engaku
 

Tutaj kupujemy nasze notesiki na świątynne wpisy czyli – goshuinchō. Sami na to nie wpadliśmy – wiemy dzięki fantastycznej skarbnicy wiedzy o Japonii: Japonia Bliżej.

To jedno z lepszych miejsc żeby to zrobić. Pani była przemiła i były wystawione trzy wzory do wyboru. W Kamakurze, przy Wielkim Buddzie, znacznie więcej turystów i może być trudniej. Teren ze świątyniami jest spory. Są tam małe cmentarze, laski bambusowe i budynki kryte strzechą!

Wychodząc ze świątyń, na dole w sklepiku czekały na nas już gotowe wpisy w naszych notesikach. Niestety przy okazji spłukaliśmy się z kasy… a ponieważ była niedziela, to żaden z okolicznych bankomatów nie zechciał nic wypłacić. Sprawdziliśmy ich ze cztery, w każdym wszystkie karty – bez powodzenia. Jeden nawet połknął kartę i nie chciał jej oddać – trzeba było złapać za słuchawkę obok bankomatu i dogadać się z panią z infolinii banku, jakimś cudem się udało.

 

Jedziemy zatem do centrum Kamakury – kolejka z Kamakury do Enoshimy jest niestety prywatna, nie objęta JR Pass… czyli płatna dodatkowo. Niestety za bilet na stacji zapłacić kartą się nie uda (w Chinach można :p ), tak więc wracamy do polowania na bankomat. Pomógł nam w końcu spotkany Amerykanin i grupa Australijczyków – podpowiedzieli, że w 7eleven są bankomaty, które działają zawsze. Jak na złość w okolicy dworca nie było ani jednego sklepu tej sieci – ruszyliśmy zatem w kierunku Wielkiego Buddy na piechotę. Po drodze trafił się w końcu 7eleven – byliśmy uratowani!

 
 

W sumie problemy z bankomatami ukradły nam ok. 2 godziny z tego dnia. Mimo wszystko możemy polecić ten 15-20 minutowy spacerek do świątyni Daibutsu i oglądanie po drodze ciekawych sklepików i dekielków na ulicy.

 
 

Budda faktycznie robi wrażenie – pomnik jest ogromny. Można do niego wejść, ale kolejka była spora. Zdobyliśmy też kolejny wpis do naszego świątynnego notesika. Po małym pikniku w cieniu Buddy ruszamy do Enoshimy.

Wracamy na dworzec i trzeba się znowu przebić przez ogromne tłumy na ulicy. Po drodze skusiły nas lody – znowu przepyszne z oreo (spodziewajcie się wkrótce na Degusto przepisu na mrożoną kawę z oreo) i porzeczkowe – ale o smaku czerwonych porzeczek!

Gdy dochodzimy na stację kolejki nie jest nam już wesoło – właśnie odjeżdżają pociągi w obie strony, kompletnie zapchane! A na peronie nadal stoją ludzie! Udało się nam jednak dostać na peron, a potem do kolejki. Tłum był jednak ogromny. Wszyscy prawie wysiedli w Enoshimie. Wreszcie widzimy morze!


Mostem dostajemy się na wyspę. Marek idzie zdobywać świątynie i 300 schodów do niej prowadzących aby potem zadzwonić Dzwonem Smoczej Miłości, A ja siedzę z widokiem na morze i się opalam. Malwinka śpi. :)
Niestety brakło nam czasu żeby zobaczyć całą wyspę – zobaczcie co nas ominęło TUTAJ.

Na wyspie byliśmy prawie do zachodu słońca. Gdy słońce nie świeciło już tak mocno, zobaczyliśmy na horyzoncie zarys Fuji! Jakaż ona jest ładna!

Z Enoshimy postanowiliśmy wydostać się nie tak jak przyjechaliśmy, tylko kolejką Shonan Monorail (wysoki budynek zaraz przy dworcu tradycyjnej kolejki). Tutaj nie było tłumu i błyskawicznie dotarliśmy do Ofuna.

Ze stacji końcowej widać gigantyczną głowę posagu boginii – pewnie Kannon.

Do Tokio dotarliśmy kolejka z Ofuny na JR Pass. Na dworcu widzieliśmy kilka „lolitek” a z tą najbardziej okazyjną mamy zdjęcie.

Wydatki:

  • Metro – 110 Y
  • Kolejka do Kamakury – na JR Pass
  • Kolejka do Enoshimy – 250 Y za osobę
  • Monorei Enoshima – Ofushima – 300 Y za osobę
  • lody – 400 Y
  • Wstępy do świątyni – 300 Y
  • Książeczka i wpis – 1500 Y
  • Wpis w świątyni z wielkim Buddą – 300 Y

Dzień 4 (29.04) – Tokio – Kioto

Wielkich planów na dziś nie mieliśmy, ale żeby tak nic, to się nie spodziewałam… Gosia pojechała bladym świtem do Osaki. My mieliśmy wstać rano – i na planach się skończyło. Chcieliśmy zostawić torby w przechowalni na głównym dworcu i nic z tego. Wszystko zapchane, a do jedynej przechowalni, gdzie jeszcze były miejsca, gigantyczna kolejka… Golden Week. Szkoda, że nie zostawiliśmy bagaży w hostelu. Reasumując – dobrze, że późno wygrzebaliśmy się z hotelu, bo byłby problem co zrobić z czasem i torbami. A tak spokojnie ;) odkrywamy sobie dworzec główny i oglądamy boskie Shinkanseny.


Droga do Kioto minęła błyskawicznie, 2 godziny i jakieś 450km. Pociąg faktycznie bardzo wygodny. Przy rezerwacji prosiliśmy o miejsce na większy bagaż (są takie z przodu i tylu wagonu).

W Kioto do hostelu Haruya docieramy w końcu metrem, ale jednak wygodniej poruszać się po mieście autobusami (100, 101, 102 jadą do wszystkich atrakcyjnych turystycznie miejsc).

Zaczynamy nasza przygodę w Kioto! Mam nadzieje, że nas nie rozczaruje, bo jesteśmy nastawieni że będzie niesamowicie. ;)

Po Tokio mamy mieszane uczucia… w sumie podobnie jak w Chinach tylko duuużo drożej. Niby nowocześnie i czysto, ale w Singapurze, czy Szanghaju było BARDZIEJ… :)

Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny?

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, jeśli nasza twórczość jest dla Ciebie inspirująca i korzystasz z niej przy planowaniu wycieczek bliższych i dalszych, to będzie nam niezmiernie miło jeśli od czasu do czasu odwdzięczysz się fundując nam kawę. :)

Doda nam to sił i energii do tworzenia kolejnych ciekawych i inspirujących treści.

To też może Cię zainteresować

9 komentarzy

JaponiaBlizej. 1 sierpnia 2013 - 12:45

Faaaaajnie. :)

Odpowiedx
rymi 2 sierpnia 2013 - 10:21

Och, tęęęęskno jeszcze bardziej. Dzięki za to, że mogłam jeszcze raz podróżować (choć tylko w myślach) po Japonii. Ten budynek ze złotym płomieniem to siedziba Asahi, czyli koncernu, który produkuje między innymi piwo – właśnie ten złoty płomień ma niby oznaczać piankę na browarze. Yyyy, mi ten kształt przypomina raczej plemnika. A córka naprawdę kawaii. Zamierzam przeczytać też inne Wasze wpisy. Widzę, że także jesteście w lipcowym konkursie Japonii On-line : ) Też mam tam dwie foty – para weselna i sklep z rzeczami wytworzonymi przez osoby niepełnosprawne. Aaa co do zielonych lodów, to może były o smaku zielonej herbaty albo pistacji, albo ziół? A w sumie smak trawy w Japonii nie zdziwiłby mnie : >
Świetny blog. Subskrypcja kliknięta i lajk na fanpejdżu też : D

Odpowiedx
Marek 2 sierpnia 2013 - 10:42

Dzięki za miłe słowa :)
Te lody to na pewno nie była herbata (pytaliśmy), ani pistacje – zostają zioła. ;)

Odpowiedx
Kasia D. 9 sierpnia 2013 - 20:10

jeeej! no to córeczka Wam świat zwiedzi zanim pierwsze sisiu na nocnik zrobi! :*

buźka :)

Odpowiedx
anna 15 kwietnia 2014 - 7:34

Witajcie, chcialabym sie zapytac gdzie mozna dostac stempelki na stacjach? Proszę o dokladniejszy opis gdzie szukac. Pozdrawiam:)

Odpowiedx
Marek 15 kwietnia 2014 - 12:34

Zazwyczaj gdzieś przy wejściu – w okolicach bramek, gdzie sprawdzane są bilety.
Na dużych stacjach może być problem ze znalezieniem, ale wystarczy zapytać kogoś z obsługi (pokaż pieczątki, które już masz, domyślą się o co chodzi). :)

Odpowiedx

Pozostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Prawo UE zobowiązuje nas do poinformowania Cię, że ta strona wykorzystuje ciasteczka, głównie w celach analitycznych. Jakkolwiek apetycznie by to nie brzmiało, zostałeś poinformowany. Dalsze korzystanie z tej strony oznacza akceptację tego faktu. :) Rozumiem i akceptuję Więcej informacji

Kasai - podróże w sieci