Kolejny ciepły weekend za nami. Jedni spacerują, inni jeżdżą na rowerach. Znaleźć wiosnę w Krakowie – żadna sztuka. My na przekór postanowiliśmy poszukać jeszcze trochę zimy. I udało się – spędziliśmy cudowną niedzielę w Dolinie Kościeliskiej.
Wyjazd obfitował nie tylko w piękne widoki – był też bogaty w doświadczenia kulinarne.
Pewnie każdy z Was jadł nie raz szarlotkę w schronisku. Ta ze schroniska Ornak chyba nigdy niczym szczególnym się nie wyróżniała. Po kilku testach uznałam kiedyś, że najlepsza jest w Dolinie Pięciu Stawów. A tu miłe zaskoczenie – szarlotka w Ornaku była tym razem fantastyczna! Pyszne, delikatne ciasto, ogromna ilość jabłek i delikatna nutka dzikiej róży :) Poezja!
Na obiad zaplanowaliśmy zatrzymać się w restauracji Karczma Polany w Kościelisku. Nie ukrywam, że przyciągnęła nas Magda Gessler, robiąc tam jedną ze swoich rewolucji.
Byliśmy bardzo ciekawi jak wygląda to miejsce, a jeszcze bardziej jaką kuchnię tam nam zaserwują.
Już pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne – ładny zapach, sporo ludzi (ale to w końcu niedzielne popołudnie) i miła obsługa. Jednak już w karcie zastrzegają, że na dania trzeba trochę poczekać – fakt, na kelnera też. Ale pan był bardzo miły. Widać też było, że akurat w tym dniu mieli problem z obsługą, bo biedny kelner nie wyrabiał na zakrętach. Skończyło się na tym że obsługiwał nas właściciel – bardzo sympatyczny Pan Wojtek :)
A jedzenie? Ja mam zawsze problem w takich karczmach regionalnych – bo czym mnie tam mogą zaskoczyć? Pierogi, rosół – moja mama robi najlepsze. :) Golonka, schabowy, karkówka – to potrafię w domu zrobić sama i jakie to zaskoczenie kulinarne? Co więc wybrać? Lubię jak kuchnia zaskoczy mnie jakimś nietypowym daniem, lub połączeniem smaków na które wcześniej sama bym nie wpadła. A na takie zaskoczenia w „Karczmach” raczej nie ma co liczyć…
Tu było jednak inaczej. Zdecydowaliśmy się na Kociołek Tatrzański z kluseczkami, Tartę Podhalańską z bryndzą i buncem, Mieszki schabowe i Kapustę zasmażaną. To była prawdziwa uczta! Jedzenie pachnące, świeże i doskonale przyprawione. Najbardziej zapamiętałam jednak tartę. Delikatne, kruche ciasto i fantastyczny farsz z bryndzy, buncu i żurawiny. Musze podobną upiec w domu – mam tylko nadzieje, że uda się zbliżyć do ideału z Karczmy Polany :)
Coś czuję, że jeszcze tam wrócimy – nie przetestowaliśmy dań które pojawiły się tam dzięki Pani Gessler – Borowikowej z całych kapeluszy, Baraniny w dzikich ziołach z sosem śmietanowym i Domowego ciasta z brusznicami. I jestem niemal pewna, że znowu czeka nasz wspaniała uczta kulinarna :)
Na koniec wycieczki czekała nas niespodzianka na polach, tuż przed Krakowem. Widzieliśmy pierwsze tej wiosny bociany – i to całe stado – aż osiem! Wiosna jednak już tu jest!
Ceny:
Kociołek Tatrzański z kluseczkami – 14 zł
Tarta Podhalańską z bryndzą i buncem – 14 zł
Mieszki schabowe – 20 zł
Borowikowa z całych kapeluszy – ok. 14 zł
Baranina w dzikich ziołach z sosem śmietanowym – 36 zł
Domowe ciasto z brusznicami – ok. 10 zł