Czy warto odwiedzić Estonię? Sama się nad tym zastanawiałam… Tym bardziej, że znajomy właśnie wrócił z Norwegii (też bardzo chcemy, ale jakoś się nie układa), a na lotnisku było pełno rodzin z dziećmi lecących na wakacje do Grecji (nie byliśmy, poza moją jednodniową eskapadą na Rodos). A my do Estonii na bagna… Jednak po 7 dniach możemy śmiało powiedzieć, że warto i chyba każdy znajdzie tu dla siebie coś ciekawego.
Estonia to nie tylko bagna. Choć faktycznie taki był nas cel – parki narodowe Soomaa i Lahemaa oraz rezerwat Endla zachwycają.
Są też rezerwaty przybrzeżne Matsalu i Vilsandi. Możemy też odpocząć na ładnych plażach – kamienistych i piaszczystych.
Nas zachwyciły wydmy na wyspie Sarema. Ładna jest też plaża przy Parnawie, wydmy pod Tallinem w Nova i plaże z głazami w Parku Lahemaa.
Dla tych co lubią zwiedzać miasta ciekawe będą odwiedziny w Tallinie, Tartu, Parnawie czy Haapsalu.
Ale prawdziwy sielski klimat Estonii poznać możemy dopiero gdy wyjedziemy z dużych miast. Wioski zachwycają swoją prostotą i harmonijnym wtapianiem się w przyrodę.
Ciekawe jest to, że Estonia jako była republika Związku Radzieckiego zupełnie na takową nie wygląda. Ci co odwiedzili Ukrainę, Gruzję czy Armenię wiedzą co mamy na myśli. Estonia to bardzo nowoczesny kraj, z dobrymi drogami i dostępem do Internetu na każdym kroku.
Jest tu bardzo czysto i porządnie – taka namiastka Skandynawii. Ja byłam szczególnie zachwycona hotelami – czysto jak w… Japonii!
Pomimo wprowadzonego kilka lat temu euro, jest znośnie cenowo, szczególnie jeśli znowu porównywać do krajów Skandynawskich. Jednak, jak we wszystkich krajach z euro, ceny czasem mogą denerwować – w pełni sezonu truskawki za 3,6€…
Niestety, podobnie jak w innych krajach bloku post sowieckiego, zobaczymy tu też swego rodzaju „sieroty” po czasach radzieckich – pozostałości po pegeerach, czy brzydkie bloki, ale jest ich naprawdę mało. Nieco bardziej „radziecko” jest na wschodzie Estonii.
Czy warto odwiedzić Estonię? Na pewno tak!
To raj dla tych co lubią ciszę i spokój. Pierwsze skojarzenie to takie nasze Podlasie do kwadratu. Piękne krajobrazy, mili ludzie, fantastyczna przyroda. Dla tych co lubią dzikie, puste plaże to też wymarzone miejsce. Chyba próżno szukać tu typowych nadmorskich krajobrazów znanych z naszych kurortów nad Bałtykiem. Budy z fast foodem i głośną muzyką – to nie Estonia!
7 komentarzy
Piękne zdjęcia ! Mnie dzięki Wam Estonia zachwyciła – lubię takie klimaty.
Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie!! :)
No to wyruszamy w połowie lipca ;)
Ojej! Super!! Będziecie zachwyceni! Gdybyś potrzebowała jakiś podpowiedzi – pytaj :) Samochodem czy samolotem?
Już się nie mogę doczekać! Jak coś to będę pisała ;) Samolotem lecimy.
Mili,
Wasz opis był jednym z czynników, które zainspirowały nas do wyboru Estonii na miejsce ubiegłorocznej wakacyjnej podróży z naszą młodą. Wyglądało to tak, że spośród listy lotnisk objętych jakąś lotniczą „mega środą” czy „zwariowanym wtorkiem” wybraliśmy Tallinn. I potem się toczyło…
Pojechaliśmy na początku lipca. Byliśmy zauroczeni! Malowniczy, kameralny, przytulny kraj, taki trochę „na uboczu”, z kojącymi, klimatycznymi krajobrazami i wspaniałą przyrodą. Wszyscy – oprócz zapalonych miłośników gór i wielkomiejskiego ruchliwego blichtru – znajdą tu coś dla siebie. Łatwy w poruszaniu się (my mieliśmy wynajęty samochód). Bez tłoku, bez gonitwy…
Do tej pory byłem zdania, że oczywiście podróże są ciekawe i wzbogacające, pakują nas wrażeniami, kuszą odmiennością, egzotyką… Ale żeby tak naprawdę zwolnić obroty, naładować akumulatory i wyciszyć się… do tego potrzebna jest swojska ojczysta niwa. Estonia jest jednym z nielicznych wyjątków potwierdzającym moją regułę :)
Piękny komentarz! Dziękujemy! Nas tez Estonia zauroczyła – powiem szczerze, że sama z przyjemnością przypomniałam sobie nasze zdjęcia… Niestety to też wielki wyrzut sumienia – bo choć szkiców mam całą masę wszystkich miejsc w Estonii jeszcze nie opisałam na blogu… Bardzo się ciesze, że się Wam podobało. My nadal mamy ochotę tam wrócić i zrobić pętelkę – Litwa, Łotwa i Estonia :)