Początek w Hue nie był zachwycający. Na lotnisku mafia taksówkowa, miasto głośne i pełne skuterów. Na szczęście kolejne dni były coraz lepsze i już możemy powiedzieć, że Hue pozytywnie nas zaskoczyło.
Zaraz po przylocie wyruszyliśmy na miasto. Wszędzie kolorowe neony i wszyscy dookoła szykujący się do jutrzejszego Nowego Roku. Pierwsze wrażenie – tutaj są tysiące skuterów! Na szczęście, co doceniliśmy też potem sami poruszając się na skuterze, jeździ tu naprawdę mało samochodów!
Wieczorny spacer zrobiliśmy w kierunku Cytadeli. Był nawet koncert. Miałam nadzieję, że na licznych ulicznych stoiskach zjemy coś ciekawego – niestety wszystkie miały to samo – niezidentyfikowane coś na patykach, kiełbaski, kukurydze i bataty. Szału nie było… Ceny też niczym na jarmarku w Krakowie.
Następnego dnia skuterem pojechaliśmy znowu do Cytadeli i Zakazanego Miasta.
Jak się pewnie domyślacie, Hue to dawna stolica Wietnamu – XVI-XX wiek. W 1945 Ho Chi Minh przeniósł stolice do Hanoi. W czasie wojny Hue miało pecha – znalazło się w pobliżu linii demarkacyjnej i było wielokrotnie ostrzeliwane i niszczone. Najbardziej tragiczna była 24 dniowa okupacja w czasie której grupy Việt Cộngu dokonywały masowych aresztowań i egzekucji ludzi uznanych za wrogów. Miasto położone jest nad Perfumową Rzeką, choć teraz perfumami niestety ona nie pachnie.
Największą atrakcją miasta jest właśnie Cesarska Cytadela, dawna siedziba władców, duży kompleks budynków z pałacem, zakazanym miastem, murami, bramami, świątyniami i teatrem.
Przez chwile mieliśmy nadzieję, że wejdziemy bezpłatnie – niestety z okazji święta Tet wstęp wolny był tylko dla Wietnamczyków. Jednak nie narzekamy – dobrze że była czynna, początkowo mieliśmy obawy, czy ze względu na Nowy Rok nie będzie zamknięta.
Bilet nie jest tani jak na Azję – ok 30 zł. Na szczęście okazało się, że Cytadela i znajdujące się w jej obrębie budynki naprawdę warte są tej ceny. Wprawdzie spora cześć Zakazanego Miasta jest zniszczona, ale całość jest naprawdę urocza.
Mamy porównanie do Zakazanego Miasta w Pekinie – to tutaj jest oczywiście mniejsze, ale też takie bardziej przyjazne do zwiedzania. Pomiędzy pałacami możemy poruszać się alejami z drzewami, co w upalny dzień jest bardzo przyjemne.
Niezmiennie zachwycałam się bramami – każda była inna i każda przepiękna!
Na terenie zakazanego miasta zobaczycie tez przykłady kunsztu wietnamskich ogrodników – słonie, żółwie, kompozycje kwiatowe.
Z Cytadeli pojechaliśmy zobaczyć Pagodę Tien Mu. Dojazd jest prosty, od Cytadeli jedziemy cały czas wzdłuż rzeki.
Wycieczka naprawę przyjemna. Pagoda jest malowniczo położona tuż nad rzeką. Widzieliśmy nawet pasące się tuż przy drodze woły.
Na koniec pojechaliśmy zobaczyć grobowce cesarzy – ale o tym w osobnym wpisie.
Kolejnego dnia, wcześnie rano pojechaliśmy zobaczyć uroczy mostek Thanh Toan. Most pochodzi z VXIII wieku i też nazywany jest, podobnie jak ten w Hue Mostem Japońskim. Na trasie mamy pola ryżowe i wioskę z opisanym szlakiem i ciekawostkami. Jak tam trafić? Bardzo proszę – zobaczcie tutaj.
Mostek był uroczy, a wioseczka w które się znajdował równie ciekawa. Tuż obok jest małe targowisko. Jak ruszycie wzdłuż rzeki będziecie mogli podglądnąć jak żyją ludzie na prowincji.
Wracając do miasta zrobiliśmy pętelkę. Ciekawe domy, świątynie i pola ryżowe. Zdecydowanie warto wypożyczyć motor i ruszyć za miasto – choćby tak jak my, na pół dnia.
Niestety jedzeniem w Hue nie mieliśmy okazji szczególnie się zachwycić. Nie trafialiśmy też jakoś przesadnie źle, ale zachwytów też nie było. Miejsca które były polecane w przewodniku albo już nie istniały, albo były zamknięte ze względu na święto…
Miło wspominamy jedzenie na trasie do Pagody Tien Mu. Oczywiście nikt nie mówił po angielsku a zamawialiśmy z pomocą jednej z klientek.
Informacje praktyczne
Lotnisko Hue – Phu Bai – 15 km od miasta
Najtańszy transport do miasta – Busy. Niestety dla nas okazały się niczym fatamorgana. Gdy przylecieliśmy nikogo nie było przy stanowisku sprzedaży biletów, nie wiedzieliśmy też żadnego busa. Podobno miały kosztować 50 tys za osobę.
Pozostały więc nam tylko taksówki. Warto wybrać korporacje z niskimi cenami za km i mały samochód. Większe i droższe kosztowały nawet 15 800 za km. My zapłaciliśmy 175 tys. – 11500 za km. Ceny za kilometr sprawdzajcie zanim wsiądziecie – powinny być na szybie albo na drzwiach.
Wypożyczenie skutera na cały dzień – 120 tys
Transport Hue – Hoi An – 200 tys – 260 tys (podobno drożej w czasie Tet) – Open Bus z miejscami do leżenia wyjazd ok godziny 13 z hotelu
Bilety
Cytadela 150 tys
Groby Cesarzy 100 tys
Możliwe też bilety łączone Cytadela + 2 grobowce Grobowiec Ming Manga i Khai Dinha 280 tys
Cytadela + 3 grobowce – 360 tys
Parkingi płatne przy atrakcjach – 10 tys
Pagoda Tien Mu – bezpłatnie
Most Thanh Toan – bezpłatnie
Hotel Hue
Hue Home Hotel
08 Nguyen Cong Tru, Hue, Wietnam
2 noce – 140 zł
Spory pokój ze śniadaniem ( Dania z karty – bardzo smaczne), ręczniki, mydło, suszarka, lodówka, telewizor. Niestety zamienili nasz zarezerwowany pokój na większy, ale bez okna. Potem okazało się, że w środku jest strasznie wilgotno, do tego stopnia, że zostawiona na krześle bawełniana chustka na głowę po całej nocy była mokra! Zapach w pokoju też był dość nieprzyjemny.
Hotel w miarę wygodnej lokalizacji, wokół pełno wypożyczalni skuterów i biur podróży. Jednak do Cytadeli spory kawałek – jeden spacer wystarczył, następnym razem pojechaliśmy skuterem.