Początek listopada to dla mnie czas w którym mam potrzebę się wyciszyć. Unikam wtedy komputera, tableta. Z rzadka sprawdzam pocztę. Święto Zmarłych tak nastraja. Większość z nas odwiedza w tym czasie cmentarze i groby swoich bliskich.
My w tym roku wyjątkowo pojechaliśmy też na cmentarz, na którym z rzadka już ktoś zapala znicz na polskich nagrobkach.
O szukaniu korzeni na Kresach i o wsi Tadanie pisałam już nie jeden raz. Tym razem w listopadowy słoneczny dzień ponownie odwiedziliśmy cmentarz tuż nad Bugiem. Ale teraz wiedzieliśmy już gdzie pochowana jest moja prababcia. Mogliśmy jej zapalić światełko, zostawić kwiaty.
Udało się nam odszukać więcej polskich nagrobków. Z zatartymi napisami, ale z niezbicie polskimi literami z których często trudno było odcyfrować imię czy nazwisko zmarłego.
Smutny to cmentarz o tej porze roku, kiedy polskie cmentarze aż kipią kwiatami, a wieczorem łuna od zapalonych zniczy bije daleko. W Tadaniach tylko na nowej części cmentarza groby były uporządkowane, gdzieniegdzie było widać kwiaty.
Na Ukrainie z rzadka obchodzi się Święto Zmarłych. Nie ma tu też już polskich rodzin, które mogły by zapalać w tym czasie światełko pamięci na grobach bliskich.
1 komentarz
Powtarzam to zawsze- zmarli niech spoczywają w pokoju, choćby zmieniały się granice. Szacunek ludzi dla śmierci, dla tych, którzy spoczywają na cmentarzach powinien być podstawowym moralnym prawem. Dlatego z takim bólem patrzę na porzucone nekropolie, zatarte napisy, czy wręcz zniszczone, zapomniane nagrobki- bo zmarli byli innej nacji czy wiary. Takie czasy, ale ciężko się z tym pogodzić