Tym razem nietypowo nasze wrażenia z Omanu zaczynamy od opisu wyjazdu pod kątem Małego Człowieka. Dla wielu nasz wyjazd do Omanu był egzotyczny, dla niektórych pomysł wyjazdu tam z dzieckiem szalony, a Ci którzy usłyszeli, że zabieramy namiot, chyba do końca nie uwierzyli, że z niego skorzystamy. My też nie byliśmy pewni co z tego wszystkiego wyniknie… :)
Komfortowe domki na skraju roztoczańskiego lasu, w cichej i spokojnej okolicy pośrodku Roztocza. Idealne do aktywnego wypoczynku lub błogiego lenistwa... :)
Zobacz, zachwyć się, zarezerwuj!
Od kiedy pojawiła się w naszej rodzinie Malwinka wiedzieliśmy, że teraz podróżować będziemy razem. Niestety życie zdecydowało, że nie udało się nam wyjechać tak szybko jak się nam na początku wydawało. Koniec roku 2012 był bardzo smutny. Ci którzy stracili kogoś bliskiego wiedzą, jak trudno się pogodzić z taką stratą. Jednocześnie też wiele rzeczy się wtedy przewartościowuje. Dla nas jeszcze bardziej stało się jasne, że życie tak szybko mija, że szkoda rezygnować z marzeń i odkładać je na później.
Pierwsze nasze wyjazdy były nieśmiałe: spacerki po dolinach w Tatrach, wyprawa nad polskie morze przerwana w okolicach Torunia. Nie udało się nam zorganizować jesiennego weekendu w Paryżu, czy też wyjazdu w Dolomity na pierwszy śnieg (Kasię dopadła powracająca kontuzja kolana). Mieliśmy nadzieję, że Nowy Rok będzie lepszy… niestety dla Marka zaczął się zapaleniem płuc. Ostatnią nadzieją była jakaś fajna oferta z biura na pobyt na Teneryfie czy Maderze. Niestety ceny po 3ch królach poszybowały ponad 2 tys.
Aż w końcu los się odwrócił na dobre dzięki Qatar Airways, które to linie na początek lotów z Warszawy wrzuciły zacne promocje. Za naszą trójkę wyszło 3008zł – aż grzech nie lecieć… no to polecieliśmy. :)
Teraz po dwóch tygodniach w Omanie z prawie 9 miesięczną Malwinką wiemy, że było warto. Malwinka miała oboje rodziców non stop i masę ciekawych rzeczy do oglądania od wschodu, do zachodu słońca. Namiot się przydał i jeszcze długo będziemy tęsknić za ciepłymi nocami pod gwiazdami na cudownych plażach Omanu.
Na wyjeździe Malwinka nauczyła się machać (bo jak nie machać jak tylu ciekawych ludzi dookoła), raczkować (ach te bezkresne dywany w fortach) i bezstresowo pojawiły się jej dwa ząbki (przypadkiem zauważyliśmy je wracając już z lotniska).
Nie było by tej podróży gdyby nie Ada i relacje innych osób podróżujących z dziećmi… bo jeśli oni mogą, to my też sobie poradzimy. Wyjazd do Omanu traktowaliśmy jak test pod kątem kolejnych i trzeba nieskromnie przyznać, że udał się na piątkę z plusem. Co więcej okazało się, że we trójkę podróżuje się nam równie dobrze jak kiedyś we dwoje. Może trochę wolniej, ale na pewno z większą radością i celebrując każdą chwilkę razem.
Dla tych, co myślą o takiej wyprawie – kilka przydatnych informacji jak zorganizować taki wyjazd z dzieckiem.
Szczepienia
Do Omanu nie szczepiliśmy się dodatkowo. Jednak trzeba pamiętać że po naszych wyprawach do Chin i Malezji mamy pokaźną listę potrzebnych tam szczepień już zrobionych. Malwinka miała wszystkie szczepienia obowiązkowe dla jej wieku (9 miesięcy) + dwie dawki pneumokoków (chociaż to bardziej pod kątem Dalekiego Wschodu).
Dokumenty
Niemowlę w podróży potrzebuje oczywiście paszport. Od sierpnia 2012 dostajemy dla dziecka paszport biometryczny aż na pięć lat. Największym wyzwaniem tutaj okazało się zrobienie zdjęcia dziecku, które jeszcze nie siada (Malwina miała wtedy 3 mce)… tak żeby zza główki nie wystawała dłoń taty. ;))
Samolot
Szczerze mówiąc bałam się jak to będzie – bo zmiany ciśnienia, ograniczona przestrzeń, hałas itp. Na szczęście nasza Malwinka to rasowy turysta. Przy wznoszeniu i lądowaniu starałam się żeby jednak ssała/przełykała, ale było widać, że nie ma problemów z uszkami. Lot powrotny do Polski prawie cały przespała. Obsługa jest bardzo pomocna, dodatkowo możemy liczyć – w miarę potrzeby, na „baby meal”, zabawki i inne umilacze.
Warto wcześniej sprawdzić, czy możemy liczyć w samolocie na kołyskę dla malucha (ang. 'bassinet seat’) – w Quatar Airwais jest dostępna do 10 kg (70 cm). Oczywiście jest bezpłatna, ale trzeba o nią poprosić telefonicznie – tak na prawdę chodzi nie tyle samą kołyskę, bo te są standardowym wyposażeniem samolotu, co o przydzielenie miejsc w pierwszym rzędzie za pierwszą klasą, czyli przy ściance, na której kołyskę się montuje. Dodatkowym bonusem jest więcej miejsca na nogi. ;))
Przesiadkę mieliśmy w Doha. Tam na lotnisku są dostępne wózki dla dzieci – jeśli nie mamy, tak jak my nosidełka, jest to wygodne rozwiązanie.
Jeśli chodzi o bagaż, to przy 2ch osobach dorosłych i niemowlaku mogliśmy mieć do 5 sztuk bagażu rejestrowanego (razem 56 kg), plus wózek (darmowy dodatek, nie liczony do limitu wagi) i trzy sztuki podręcznego. Dużo co? Też nam się tak wydawało. Przecież jeszcze niedawno, na dwa tygodnie do Malezji, mój plecak ważył ok. 8kg. No tak, ale nie z dzieckiem. Po ostatecznym ważeniu wyleciała zapasowa paczka pampersów, buty górskie (i tak by się nie przydały) i wreszcie się zmieściliśmy w limicie. :)
Samochód
Na pierwszy wyjazd z dzieckiem to najlepsze rozwiązanie. Zdecydowaliśmy się na gigantyczną Toyotę Prado (360R na 2 tygodnie). Z Polski zabraliśmy ze sobą fotelik samochodowy – można wypożyczyć, ale cena jest dość wysoka (ok. 17zł za dzień). Z Polski zabraliśmy też roletki na szyby do samochody – polecamy, w Omańskim słońcu były bardzo przydatne.
Malwinkę najlepiej kołysała do snu jazda po szutrowych drogach. Samochód miał wydajną klimatyzację, robiliśmy też często przerwy by droga dla małego człowieka nie była zbyt uciążliwa. Miło wspominamy też pikniki na kocyku w ocienionych miejscach.
Noclegi
Dla naszej Inki nie miało znaczenia czy śpi w namiocie czy w hotelowym łóżku. Ważne ze miała obok siebie rodziców i było dobrze. Niewątpliwą przewagą namiotu była możliwość zostawienia dziecka bez nadzoru… na nic nie wejdzie, z niczego nie spadnie – zero zagrożeń.
Higiena
W sklepach dostaniecie wszystkie rodzaje pieluszek, mokrych chusteczek i wody do dezynfekcji rąk. Z toaletami jest różnie, ale chyba lepiej niż kilka lat temu. Przy miejscach turystycznych są najczęściej toalety publiczne w całkiem dobrym stanie.
Z Polski zabraliśmy dmuchaną wanienkę – jest tak ciepło, że wystarczy wlać wodę z butelki i kąpiel gotowa. No i zawsze można podgrzać trochę wody na kuchence w miarę potrzeby.
A z praktycznych porad polecamy zabrać na wyjazd szare mydło – zlikwiduje każdą plamę! Nawet po tym, co niekoniecznie byście chcieli żeby wylazło z pieluszki dziecka!
Jedzenie
Zabraliśmy z Polski słoiczki, kaszki i mleko. Na miejscu jednak wszystko można dostać w sklepach i aptekach (Bebilon, Bebiko, Nan – wszystko jest). Tylko słoiczków jest zaskakująco mało – wiec lepiej mieć swoje. Malwinka jadła też banany, jabłka, ryż i arabskie chlebki. Jeszcze w Polsce udało się ją przekonać do picia wody – to lepsze rozwiązanie niż jakiekolwiek soczki, szczególnie na upały.
Co zabrać:
Leki
Na naszej liście pod tym hasłem było napisane „wszystkie”. Na pewno to, co na co dzień się
przydaje – np Sudokrem, zasypka, woda morska do noska, żel na ząbki. Prosiliśmy też nasza
pediatrę o potrzebne leki na receptę.
Trzeba koniecznie pamiętać o kremie z wysokim filtrem UV na słońce – mieliśmy dwa – 30 i 50.
Ciuszki
Lekkie i przewiewne. Raczej z rękawkiem żeby chronić od słońca. Polecam też zabrać cienkie
skarpetki i kilka kapelusików od słońca.
Zabawki
Najlepiej te ulubione plus kilka nowych. Jednak u nas najlepszymi zabawkami było pudełko z
chusteczkami, butelka czy tubka z kremem.
Transport
Mieliśmy nosidełko i rezerwowo chustę tkaną. Specjalnie na wyjazd kupiliśmy nosidełko ergonomiczne Tula. Polecamy – Malwinka uwielbiała w nim siedzieć. Chusta też ok, ale wizja motania się w nią np w samolocie raczej nas przerażała. Tak wiec wygrało nosidełko.
Bardzo pomocne było szczególnie na lotnisku, na wycieczkach w Wadi, na targu w Nizwie i zwiedzaniu fortów.
Wózek poleciła nam Ada, która była w Omanie w 2010 roku. Podstawową zaleta wózka Delti Liv była gigantyczna budka. Niestety był mały stres: ten model nie jest już produkowany i musieliśmy się szybko zdecydować żeby nie znikły ostatnie używane na allegro. Używaliśmy go najwięcej w Muskacie, na zakupach, w restauracjach i w czasie składania namiotu.
Zdalna kontrola
Jako elektroniczna niania posłużyło walkie talkie z funkcją aktywacji głosem. Przydawało się to szczególnie gdy Malwinka zasnęła w czasie jazdy, a chcieliśmy wyskoczyć i zrobić kilka zdjęć.
Niemowlak i Omańczycy
Malwinka wszędzie wzbudzała uśmiech i praktycznie zawsze ktoś nas zagadywał i pytał skąd jesteśmy. Nasza Inka jest na szczęście bardzo towarzyska, wiec bez protestów i z zachwyconą minką lądowała na rękach u kolejnych omańskich, hinduskich i pakistańskich wujków. Przy rezerwacji noclegu – raz jeden, ale jednak – dzięki Malwince dostaliśmy ponadstandardowy 'family room’ bez dopłaty (było to w campie na pustyni).
Stawiamy dopiero pierwsze kroki w podróżach z małym człowiekiem, ale już jest dla nas jasne, że podróż z dzieckiem to całkiem nowa jakość. Przygotowując się do wyjazdu korzystaliśmy z porad na blogach bardziej doświadczonych:
– Podróże Ady
– Mały podróżnik (zbiór różnych relacji plus fantastyczne porady)
– podróż do Omanu z Igą
– Maria, Sebastian, Michał Domżalscy
– opisy Duńczyków (z trójką dzieci), którzy mieszkali w Omanie prawie 10 lat.
22 komentarze
Cudowne zdjęcia! Czekam na więcej :)
Piekne zdjecia. Jakie kolory!
Przepiękne foty! Musimy się zmobilizować i też sobie więcej wspólnych, rodzinnych robić na wyjazdach!
Ale z tym bagażem to przegieliście :))))) teraz juz wiem jak wam sie udało wypełnić przestrzeń w tym ogromnym aucie!
Bardzo jestem ciekawa szczegółowego opisu wyjazdu.
A żeby podtrzymać poprzeczkę wysoko, rzucam pomysł na…Iran! A co tam, po Omanie nic nam nie straszne. A jak sami się przekonaliście Arabowie są niesamowicie mili i przychylni rodzinnym turystom :)
Iran jest na liście, ale chyba poniżej Namibii. A do tej ostatniej po Omanie czujemy się dosyć przygotowani (szczególnie w kwestii rajdu przez pustynię). Zresztą na koniec 2013 lub początek 2014 planujemy dokończenie Omanu (od maja Qatar Airways będzie latać do Salalahu z Doha). :)
Ada, koniecznie więcej zdjęć rodzinnych – my mamy opracowaną technikę „z ręki” :)
A bagaż – dali 56 kg – to braliśmy ;) Do Japonii tyle na pewno nie będziemy brać :)
A o Iranie rozmawialiśmy kilka dni temu – więc wyzwanie podejmujemy! Ja chce ;)
Wspaniali Podróżnicy i Ich podróże … musiały zostać bardzo pięknie i pomysłowo udokumentowane!
Dziękuję!
;)dziękujemy
Witam Kasieńko. Gratuluję pomysłu, odwagi i determinacji. To cudowne podróżować wraz z maluchem, podziwiam takich ludzi, widzę też podczas swoich zlotów rowerowych rodziców z dziećmi w przyczepkach. Dajecie przykład że to co niby niemożliwe staje się możliwe. Pozdrawiam całą rodzinkę. Andrzej Bielecki
Dziękujemy serdecznie za mile słowa :). Obiecujemy ze wkrótce znowu czymś zaskoczymy. A o przyczepce do roweru też myślimy :) pozdrawiam bardzo serdecznie i trzymam kciuki żeby sezon rowerowy wreszcie wystartował :)
Fantastycznie! :)
Oj, aż się rozmarzyłam … a do wakacji jeszcze tak daleko! ;))
Ale wakacje to pojęcie względne – my mamy już od dawna „wakacje” kilka razy w roku – najczęściej wczesną wiosną i jesienią :) Pozdrawiam
Dużo czytałem o Omanie, jest na mojej liście krajów do odwiedzenia.
Zdjęcia super, zwłaszcza Wadi Shab, Wadi Tiwi, Sink Hole i Wadi Abyad jak się nie mylę.
Przypadkowo znalazłem tego bloga w poszukiwaniu informacji o Omanie.
Zapraszamy w takim razie za kilka dni – właśnie kończymy pisać pełną relację z Omanu. :)
ah! wspaniała wyprawa !!!
Ale super zdjęcia:). Wielki ukłon za tą relację z Omanu. Świetna sprawa! Niesawity kraj. Bardzo mnie wzruszyło to ich podejście do dzieci. Sama mam 2 letniego synka i marzę i takim „wypadzie” do Omanu. Gratulacje dla Was !!!!
Miło nam :) Oman polecamy! Sami w podskokach tam jeszcze kiedyś wrócimy :) Pozdrawiamy serdecznie!
<3 zaczynam robić plany