Bardzo byliśmy ciekawi stolicy Armenii, Erewania. Gdzieś czytałam, że jest nazywany Paryżem wschodu. Czy to aby nie przesada?
P1500364

Nocowanie.pl - najlepsze noclegi w dobrej cenie. Rezerwuj online!


Jestem pewna, że większość turystów odwiedzających Erewań jest zaskoczona. To miasto jest faktycznie bardzo europejskie. Zadbane ulice, ładne place, sklepy światowych marek i ludzie ubrani z polotem. Tylko czasem fantazja kierowców może zdradzać, że jesteśmy na wschodzie, a nie w jednym z miast Europy Zachodniej. Jednak nie spotkamy tu, tak typowego choćby dla Ukrainy czy Gruzji, wschodniego rozgardiaszu i zamieszania.
IMG_9281

IMG_9345

IMG_9352

P1500476
Poprzedniego dnia zatrzymaliśmy się w wygodnym hoteliku na przedmieściach stolicy. Tuż obok była bardzo typowa tutaj restauracja – ale zdecydowanie nietypowa dla nas. Stoliki były porozrzucane po sporym ogrodzie, a każdy stolik był pod dachem lub w małej chatce! Do komunikacji z kelnerkami służyły telefony znajdujące się przy każdym takim stole.
IMG_9215

IMG_9217

IMG_9222

IMG_9230

IMG_9233

IMG_9238
Jedną z wieczornych atrakcji Erewania jest grająca fontanna na Placu Republiki. My jednak zwiedzamy miasto w porannym świetle. „Zwiedzamy” to też za dużo powiedziane – zaglądamy na plac z galerią rzeźby tuż przy gigantycznych schodach – Kaskadzie. To tu schowało się muzeum sztuki. Widać, że stolica jest bardzo dumna ze swojej kolekcji sztuki nowoczesnej – na każde cztery rzeźby przypada jeden ochroniarz. O tym, żeby się zanadto zbliżyć możecie zapomnieć – zaraz zostaniecie upomnieni. Pomyśleliśmy, że skoro człowiek tak waruje przy tych rzeźbach, to może chociaż zrobi nam zdjęcie… nic z tego. Nie wolno mu.
IMG_9249

IMG_9258

IMG_9272
Zupełnym przypadkiem okazało się, że stoi tam jedna z kilkudziesięciu rozsianych po świecie rzeźb LOVE Roberta Indiany. Na pierwszą z nich trafiliśmy rok wcześniej w Tokio.

Potem doczytaliśmy, że jedna z nich jest też w Tbilisi – ale raczej nie da się jej zobaczyć, bo znajduje się w rezydencji Bidziny Ivanishviliego, byłego premiera, bankowego oligarchy i najbogatszego Gruzina. ;)
IMG_9290

IMG_9306

P1500373

P1500385

P1500393

P1500397

P1500401

P1500405
Zaintrygował nas jeszcze niedaleki Błękitny Meczet z 1765r. Mieści się tam muzeum. Jest ładnie położony w ogrodzie, a jego kopuła zachwyca!
P1500414

P1500417

P1500422

IMG_9316

IMG_9325

IMG_9335
Ze stolicy uciekamy kilka kilometrów do „Armeńskiej Częstochowy”. Eczmiadzyn to była stolica Armenii, a obecnie jej duchowe centrum. Mają tu swoją siedzibę katolikosi – przywódcy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. To tutaj Grzegorz Oświeciciel zbudował w 303 r. katedrę, będącą najstarszą na świecie świątynią chrześcijaństwa, jako religii państwowej. Jest tu też muzeum w którym jest Geghard (włócznia, którą przebito bok Chrystusa), pozostałości Arki Noego i relikwie apostołów.
IMG_9367

IMG_9369

IMG_9370

IMG_9373

IMG_9384

IMG_9386
Wchodząc na spory teren, gdzie znajduje się kilka kościołów, niestety nie możemy liczyć na żadne strzałki czy informacje jak się kierować. Mieliśmy jednak szczęście i trafiliśmy na właściwą katedrę!
P1500433

P1500456

IMG_9362

P1500438
W drodze powrotnej rzucamy tylko okiem na kościół Zvartnoc. Ta ciekawa świątynia – zaczęła być budowana w 643 roku. Niestety w 930 r. zniszczyło ja trzęsienie ziemi i co ciekawe, nigdy nie została podjęta próba jej odbudowania. Co więcej, budulec z niej posłużył do budowy innych kościołów w Eczmiadzynie. Zachowane ruiny jednak i dziś zachwycają!
P1500464

P1500467
Z Erewania kierujemy się już do granicy z Gruzją. Tym razem decydujemy się na inne przejście niż to którym wjechaliśmy. Po drodze zatrzymujemy się na piknik pod klasztorem Sewanawank nad jeziorem Sevan. Tym razem nikomu z nas nie chce się wdrapywać pod sam kościół – podziwiamy go z nad jeziora i zajadamy chaczapuri.
P1500478

P1500479

IMG_9394
Granicę z Gruzją przekraczamy w Bagarayaszen. Tym razem znacznie lepsza droga do i z granicy, ale przy wjeździe mieliśmy ładniejsze widoki.
Na granicy leki cyrk – nie wiadomo o co chodzi: co, gdzie, z kim i w jakiej kolejności załatwiać – w końcu płacimy 3 tyś po Armeńskiej stronie. Po Gruzińskiej zwyczaje jak na Ukrainie – trzeba wychodzić z samochodu i przedefilować do pana w okienku.

W końcu jesteśmy w Gruzji. Oj, będziemy tęsknić za Armenią! Jedziemy do Tbilisi. Niestety jesteśmy tak zmęczeni, że po drodze już nie wciśniemy żadnej atrakcji… a może jednak? ;)

Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny?

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, jeśli nasza twórczość jest dla Ciebie inspirująca i korzystasz z niej przy planowaniu wycieczek bliższych i dalszych, to będzie nam niezmiernie miło jeśli od czasu do czasu odwdzięczysz się fundując nam kawę. :)

Doda nam to sił i energii do tworzenia kolejnych ciekawych i inspirujących treści.

To też może Cię zainteresować

3 komentarze

Rafał Sionkowski 7 sierpnia 2017 - 10:14

macie namiary na tą „nietypową” restauracje ?

Odpowiedx
Kasia 8 sierpnia 2017 - 10:05

Niestety… Restauracja, podobnie jak nasz hotel miały nazwy tylko po Armeńsku. To było na przedmieściach. Nazwę hotelu mamy tutaj na zdjęciu – http://kasai.eu/2014/gruzja-i-armenia-praktycznie/ Powodzenia :)

Odpowiedx
Kasia Pustelny-Szewczyk 13 stycznia 2018 - 9:01

Niestety… Restauracja, podobnie jak nasz hotel miały nazwy tylko po
Armeńsku. To było na przedmieściach. Nazwę hotelu mamy tutaj na zdjęciu –
http://kasai.eu/2014/gruzja-i-armenia-praktycznie/

Odpowiedx

Pozostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Prawo UE zobowiązuje nas do poinformowania Cię, że ta strona wykorzystuje ciasteczka, głównie w celach analitycznych. Jakkolwiek apetycznie by to nie brzmiało, zostałeś poinformowany. Dalsze korzystanie z tej strony oznacza akceptację tego faktu. :) Rozumiem i akceptuję Więcej informacji

Kasai - podróże w sieci