Klasztor Geghard (Gerhard) pochodzi z czasów przed przyjęciem przez Armenię chrześcijaństwa. To tu według legendy apostoł Tadeusz przywiózł włócznię, która przebiła bok Chrystusa – stąd pochodzi nazwa klasztoru, która po ormiańsku oznacza właśnie „włócznia” (Włócznia Przeznaczenia jest obecnie przechowywana w Eczmiadzynie).
Klasztor Gerhard pochodzi prawdopodobnie z IV wieku, a pierwsze kościoły były wykute w skale. Nasz przewodnik powiedział: „Armenia szczyci się dziesiątkami klasztorów, ale jeśli ktoś chce zobaczyć tylko jeden to musi być Geghard”. Cóż, ma rację!
Wiele sobie obiecywałam po takiej zapowiedzi, a równocześnie miałam obawy. Na zdjęciach wyglądał tak tajemniczo i niesamowicie pięknie. I faktycznie taki był. Ale zrobić tam dobre zdjęcia to wyzwanie…
Charakterystyczną cechą ormiańskich kościołów jest gawit – przedsionek. W klasztorze Geghard przedsionek przerasta wielkością samą cerkiew.
Najbardziej niesamowita jest boczna kaplica – są tu niepowtarzalne rzeźby zwierząt i „wesołe pszczółki”, a może aniołki?
Otoczenie kościoła jest też ciekawe – jest most i miejsce składania ofiar ze zwierząt (po wyglądzie sądząc wciąż używane).
Oczywiście jak wszędzie w Armenii spotkamy piękne, ozdobne płyty z krzyżami – chaczkary.
Kompleks składa się z wspomianego juz przedsionka – gawitu, z niego przechodzi się do koscioła głównego – Katogike. Po lewej stronie mamy jeszcze kościółek Awazan (1250 r.) ze źródełkiem o cudownych właściwościach, kaplicę grobową Proszianów z ciekawymi płaskorzeźbami i kościół Matki Bożej.
Koniecznie też trzeba wejść na drugi poziom kościoła, do kaplicy grobowej księcia Papaka (1288 r.)- schody są na zewnątrz, po prawej stronie od głównego wejścia.
W drodze do kolejnej atrakcji rzucamy okiem na antyczną świątynię w Garni, którą król Armenii, Trdat I, poświęcił pogańskiemu bogu Słońca Mitrze.
Wstęp 1 tyś + parking 200. Robimy tylko zdjęcie z tarasu restauracji i szukamy następnej atrakcji – Symfonii z kamienia.
8 komentarzy
Kurde, a ja zapłaciłem tyle kasy za Garni i mam gorsze zdjęcie.
Super foty, był statyw? ;)
Dziękujemy pięknie. Właśnie wiele osób twierdziło że można sobie darować Garni, więc się nie rzucaliśmy. A zdjęcia bez statywu :) Ze statywem aż strach pomyśleć co by wyszło ;)
Oglądam Wasze zdjęcia z Armenii i właśnie dopisuję ją na swoją listę „koniecznie zobaczyć” – nie sądziłam, że tyle tam pięknych miejsc! Uwielbiam takie wnętrza jak Klasztor Geghard , Ararat mnie wprost oczarował, nie mogę się też napatrzeć na zdjęcia klasztoru Noravank – jak tam dalej pójdzie, to moja lista 'to see’ będzie tak długa, że nawet 3 żyć by mi na nią nie starczyło ;)
Pozdrawiam!
Ciesze się że zachęciliśmy do odwiedzin w Armenii. Nas zachwyciła i też zaskoczyła :) Pozdrawiam i życzę realizacji wszystkich marzeń!
Podejrzewam, że nie ma szans na to, żeby starczyło – z tymi marzeniami już tak jest, że realizując jedne wkopujemy się w kolejne i końca listy nigdy nie widać ;)
Przyszłą wiosnę – cały miesiąc – przeznaczamy na kolejną pieszą pielgrzymkę wzdłuż Hiszpanii, ale może tegoroczny wrzesień (jak tylko wrócimy z Tatrzańskiego wolontariatu) da nam trochę czasu na jakąś tygodniową podróż – tylko nie wiem czy Gruzja (i koniecznie góry) i Armenia, czy Malta, a może Maroko?… A znając nas to równie dobrze stare, dobre Włochy mogą nas znów zbałamucić i przetrzymać tym razem gdzieś, gdzie góry łączą się z ciepłym morzem ;)
Wypada więc żyć długo i w dobrym zdrowiu coby choć kawałek tego świata móc zobaczyć ;)
Pozdrawiam!
My będąc w Garni w marcu 2015 trafilismy na jakąś uroczystosc chyba czcicieli Mithry, było niesamowicie, ogien, sztylet, gosciu jak z Star Wars, wino, goście ze swastykami i symbolami słońca, przenoszenie ognia gołymi rękoma, jednak warto było to zobaczyc plus helleńska mozaika w łaźni
Gratuluję zdjęć! robią niesamowite wrażenie i wspaniale nastrajają przed wizytą :) jutro tam jadę (po raz drugi). Po obejrzeniu tych zdjęć, spojrzę na wszystko na nowo, na pewno inaczej. I na dodatek tak strasznie teraz żałuję, że bez żony i dzieci…
informacja dla tych, którzy tam jeszcze nie byli – zdjęcia są lepsze niż rzeczywistość, niestety. Są ludzie, hałas, zwykłe oświetlenie no i widać wszystko, a nie tylko wybrane detale, a wszystko nie robi tak bajecznego wrażenia.
Nie zgodzę się natomiast z oceną Garni. To bardzo urocze miejsce, z jeszcze bardziej uroczym widokiem na dolinę rzeki Azat. Warto zobaczyć, jeśli jest się o parę kroków obok.
Pozdrawiam!
małe uaktualnienie odnośnie ceny wstępu do Garni – w październiku 2016 to już 1250 dram/os. bez zniżek. Za to widoki na Awan o tej porze roku bajeczne. Łaźnia zamknięta. No i chyba nic więcej się nie zmieniło :)