Entuzjastami zwiedzania miast nie jesteśmy. Jednak stolica Gruzji swoimi atrakcjami zadowoli nawet takich jak my „miejskich malkontentów”.
Komfortowe domki na skraju roztoczańskiego lasu, w cichej i spokojnej okolicy pośrodku Roztocza. Idealne do aktywnego wypoczynku lub błogiego lenistwa... :)
Zobacz, zachwyć się, zarezerwuj!
Do centrum miasta ruszamy korzystając z transportu publicznego. W Tbilisi jest metro i wygodne autobusy. Jeden przejazd autobusem kosztuje tylko 0,5 lari (ok 1 zł) – trzeba mieć odliczoną kwotę i wrzucić do automatu. Ważne, żeby nie zgubić biletu – kontrole są bardzo częste – w autobusach, a nawet na przystankach, po wyjściu z autobusu (kontroler zabiera bilet).
Zaczynamy od zobaczenia charakterystycznej, fantazyjnej wieży przy teatrze lalkowym. Tuż obok jest cerkiew Anczischati z VI wieku – najstarsza świątynia Tbilisi.
Zaraz potem docieramy do najbardziej charakterystycznego mostu w mieście – Mostu Pokoju – kładki dla pieszych, którą przechodzimy do Parku Europejskiego.
To dobre miejsce na piknik – z fajnym widokiem na Pałac Prezydencki i starą cześć miasta po drugiej stronie rzeki Kury (Mtkwari).
Mostem Metechi przechodzimy znowu na druga stronę – przechodzimy obok Cerkwi Metechi na skale i docieramy do niewielkiego placyku. Po lewej mamy łaźnie, po prawej uliczki starego miasta i Katedrę Sioni.
Zaglądamy najpierw do Katedry Soni (z przełomu XI i XII w) gdzie przechowywany jest krzyż św. Nino. Dzięki św. Nino Gruzja przyjęła chrześcijaństwo w 337 r. (jako drugi kraj na Świecie – po Armenii).
Po krótkim odpoczynku idziemy zobaczyć łaźnie – fantastycznie wyglądają ich ceglane kopuły. Część z dawnych łaźni jest przerobiona na puby. Kiedyś było ich nawet ok 60. Teraz warto wybrać się do tych mniej turystycznych – cenowo jest to też bardziej atrakcyjne (za pokój kąpielowy dla 5 osób zapłacimy 30 lari + osobno płatny masaż).
Jeśli pójdziemy dalej, dotrzemy do wodospadu. To niesamowite, że w środku miasta jest taka enklawa.
Potem możemy wejść po krętych schodach na wzgórze prowadzące do ogrodu botanicznego. My jednak z wózkiem musimy wrócić do łaźni i stromymi uliczkami wspiąć się do góry. Po drodze mijamy Meczet.
Ogród Botaniczny nie jest może bardzo spektakularny, ale żaby które tam widzieliśmy są fantastyczne! Alejkami wśród drzew wychodzimy coraz wyżej, przechodzimy mostem tuż obok wodospadu i jesteśmy pod pomnikiem Matki Gruzji. Niestety ostatnie metry to wijące się strome schody – wózek ze śpiącą Malwinką dzielnie dźwigają Marek i Paweł :)
U stóp Matki Gruzji możemy podziwiać całe miasto z góry.
Rzucamy też okiem na Twierdzę Narikala i kolejką zjeżdżamy na dół, do Parku Europejskiego.
Przechodzimy znowu przez most i niespiesznie spacerujemy uliczkami starego miasta. Jest tam pełno kawiarenek i restauracji z ogródkami na zewnątrz. Wieczorem miasto zaczyna tutaj drugie życie. Na trasie mamy Synagogę, Ormiański kościół św. Jerzego i budynek dawnego karawanseraju (w remoncie).
Trafiamy też na ulicę Kote Afkazi na której polecano lody Luca Polare. Nas kusi jednak coś innego – trafiamy na niewielki bar – restaurację, gdzie serwują chaczapuri – w tym też adżarskie. Nie możemy się oprzeć pokusie.
Było warto i polecamy. Tym bardziej, że już do końca wyjazdu nie trafiliśmy na restaurację serwującą ten typ chaczapuri!
Nasza wycieczkę kończymy na placu Wolności. W naszym przewodniku była zapisana ciekawa historia z nim związana – w 1907 roku miał tam miejsce napad na bank. Nie zwyczajny – jego organizatorem był Lenin i podobno brał w nim udział Stalin. Wtedy, jak i późniejsze działania bolszewików miały rozmach – zginęło w trakcie zamachu aż 40 osób. Zrabowano równowartość 2,5 milionów dzisiejszych dolarów. Wielkiego pożytku z tych pieniędzy nie mieli – wszystkie banknoty były znakowane…
To nie koniec rozkoszy podniebienia w tym dniu. Jesteśmy umówieni z Asią i Pawłem w restauracji Tabla, serwującej gruzińską kuchnie. Restauracja jest całkiem spora – mieści się na dwóch pietrach i ma ciekawy wystrój. Ceny są też przystępne. A jedzenie zachwyca – szkoda tylko, że jesteśmy totalnie już przejedzeni. Musimy jednak skosztować fantastycznych pierożków chinkali (6 różnych smaków), zapiekanego bakłażana i gruzińskiej zupy jogurtowej z estragonem (jeśli odwiedzicie Gruzję, szybko przekonacie się, że estragon znajdziecie tutaj wszędzie – nawet w lemoniadzie!). Możemy też obserwować, jak piecze się tradycyjne pieczywo w glinianym piecu.
Wydatki:
– Ogród Botaniczny – 1 lari
– przejazd autobusem – 0,5 lari
– przejazd kolejką w jedną stronę – 1 lari
– chaczapuri adżarskie – od 5 lari
7 komentarzy
Fajnie! Lubię oglądać miejsca, które znam więc bardzo miło było powspominać. Jak się wam podobały łaźnie? :)
Co do kuchni gruzińskiej to bardzo mi odpowiadała, a chaczapuri adżarskie nawet dwa razy robiłam w Polsce:)
Przyznam jednak, że specjalnie nie zwróciłam uwagi na dodawanie estragonu – ale to może dlatego, że przede wszystkim zwracałam uwagę na ciągłe dodawanie kolendry, której nie lubię :D
Chociaż nie – faktycznie, pamiętam jedną rzecz z estragonem – tę lemoniadę – dobra była!
Mam jednak uwagę co do Gruzji jako drugiego kraju chrześcijańskiego. Nie będzie przypadkiem trzecia? Druga będzie Etiopia, bo tam w 330 roku mamy pierwszego biskupa i od tego czasu liczy się chrześcijaństwo w Etiopii.
Hej, ja też lubię ;) Łaźnie się nam bardzo podobały – ale tylko z zewnątrz. Niestety brakło czasu na wizytę ;) A z jakiego przepisu robiłaś chaczapuri? Masz sprawdzony to poproszę :)
A co do chrześcijaństwa – takie znalazłam „Pierwszym krajem,który przyjął chrześcijaństwo jako religię państwową jest Armenia – rok 301, po niej Gruzja – rok 317,potem Imperium Rzymskie – rok 392.” Choć widziałam teksty gdzie Etiopia jest wymieniana po Armenii. :) Pozdrawiam!
co do historii i religii – ja zawsze mówię, że to ten nasz europocentryzm ;)
A przepis na chaczapuri adżari zaraz wyślę:) Warto zrobić, bo jest dosyć prosty.
Kolejny gruzińsko – armeński szalenie przydatny wpis. Zastanawialiśmy się, czy warto poświęcać czas na zwiedzanie Tbilisi i dość szybko rozwialiście nasze wątpliwości. Dobrze jest mieć kogoś, kto szlaki przetarł ;-)
Na 100% wykorzystam!
Super opisy poparte foto, skarb dla planujących wyjazd do Gruzji
Bardzo nam miło! Pozdrawiam!