Jadąc do Izraela wiedzieliśmy, że będzie inaczej. Że będzie to miejsce inne niż te, które do tej pory odwiedziliśmy. I wiecie co? Nie pomyliliśmy się nawet o jotę! Izrael to byt jedyny w swoim rodzaju. A epicentrum stanowi Jerozolima, nie bez powodu oznaczana na średniowiecznych mapach jako centrum wszechświata. Coś w tym jest nawet i teraz, w XXI wieku. Izrael i Jerozolima to byty inne niż wszystkie państwa i miasta świata! Nocowanie.pl - najlepsze noclegi w dobrej cenie. Rezerwuj online!
Na początku naszego subiektywnego mini przewodnika po osobliwościach spotkanych w Izraelu oczywiście miasto, które zachwyciło nas ogromnie. A pamiętacie, że miast to my zdecydowanie nie lubimy?
Czyli na początek Jerozolima, która jest chyba największym skupiskiem sprzeczności – zaczynając od tego, że jest to miejsce święte jednocześnie dla trzech największych religii monoteistycznych świata…
Jerozolima – kamienne miasto w beżowym kolorze
Cóż za konsekwencja w materiale budowlanym – to skała wapienna, tzw. kamień jerozolimski. W mieście praktycznie brak krzykliwych, kolorowych budynków. Na przedmieściach piaskowo, beżowe budynki idealnie komponują się ze skalistymi pagórkami.
Ortodoksi na ulicach
Oglądając miasto z okien autobusu, który przywiózł nas z lotniska, ze zdziwieniem stwierdziłam, że wszędzie można zobaczyć tradycyjnie ubranych mężczyzn i kobiety. Jadąc do Izraela ubzdurałam sobie, że Ortodoksów zobaczymy tylko w ich dzielnicy, w Mea Szearim. Wiem, strasznie to schematyczne myślenie – ale bądźcie łaskawi – po prostu dzielę się tutaj swoimi spostrzeżeniami i odczuciami na gorąco.
Jerozolima – miasto trzech wież
Taką panoramę Jerozolimy pokazał nam przewodnik w czasie wycieczki samochodami terenowymi na Pustynię Judzką. Z daleka fantastycznie było widać trzy górujące nad miastem wieże. Pierwsza z nich to wieża pierwszego Uniwersytetu Hebrajskiego (The Hebrew University of Jerusalem), druga to wieża luterańskiego Kościoła Wniebowstąpienia na terenie szpitala im. Augusty Wiktorii i w końcu trzecia to wieża Monastera Wniebowstąpienia Pańskiego na Górze Oliwnej.
Co więcej może być zaskakującego w Jerozolimie?
Kluczami do Bazyliki Grobu Pańskiego opiekują się od wieków dwie muzułmańskie rodziny – Judeh i Nuseibeh. Są też trzy sposoby otwierania i zamykania Bazyliki Grobu Pańskiego – bardziej i mniej uroczyste. Więcej o Bazylice możecie przeczytać w tekście Jerozolima – poradnik dla początkujących.
W jerozolimskiej dzielnicy ortodoksyjnej, Mea Szearim koniecznie musicie być skromnie ubrani. W przeciwnym razie możecie spodziewać się oplucia lub ciosu kamieniem. To nie żart, niestety. Takie opisy znamy z pierwszej ręki – od Bożeny z bloga Plan Podróży. Skromny strój, czyli jaki? Mężczyźni wiadomo – długie spodnie i koszula z rękawem. Dla kobiet jest nieco więcej wymogów. Na głowie najlepiej chustka, konieczne długa, workowata sukienka / spódnica. Nie mogą być też odsłonięte kolana i łokcie.
Indianin pod Ścianą Płaczu. Naród żydowski rozsiany jest po całym świecie. Mieliśmy to szczęście, że akurat zawitał tutaj ktoś kto ma korzenie zarówno żydowskie, jak i krew indiańską.
Warto wstawać przed świtem w Jerozlolimie. Kilka razy widzieliśmy spektakularne wschody słońca nad miastem. Są jeszcze co najmniej trzy powody aby wstać tak wcześnie:
– ceremonia otwarcia Bazyliki Grobu która jest o 6 rano,
– pod Ścianą Płaczu równo ze wschodem słońca nikną głośne jeszcze przed chwilą modlitwy i zapewniam Was to bardzo magiczna chwila,
– na teren gdzie stoi Kopuła na Skale i Meczet Al Aksa wejście jest od 7 rano. Potem mogą być spore kolejki, a godziny wejść są ograniczone: 7-10 i od 12:30
– wszystkie zatłoczone uliczki, w ciągu dnia pełne turystów i towarów z licznych sklepików, wcześnie rano są puste i senne.
Wystarczą 32 sekundy aby znaleźć się na Pustyni Judzkiej. To nie żart, po prostu wyjeżdżając z miasta przez tunel, z jego drugiej strony mamy już pustynię.
Wycieczka po Pustyni Judzkiej to zdecydowanie jeden z hitów tego wyjazdu. Pojechaliśmy tam z biurem Abraham Tours – wycieczka nazywa się „Judean Desert Jeep Tour”.
Bezpieczeństwo – level hard. Przystanki autobusowe poza miastem mają betonowe osłony, dla bezpieczeństwa oczekujących. W mieście zresztą też przy przystankach są stalowe słupy chroniące przed wjechaniem w w tłum przez jakiegoś szaleńca. Do tego uzbrojeni ludzie w mundurach i bez mundurów spotykani na każdym kroku. Kilkuosobowe patrole, kilkudziesięcioosobowe „wycieczki szkolne” uzbrojone po zęby. Tak, Jerozolima to zdecydowanie najbezpieczniejsze miasto świata… albo najniebezpieczniejsze. Sama już nie wiem.
Tu się mury pną do góry. Miasto przedzielone murem – dobry sposób na poznanie zdania rozmówcy na temat relacji izraelsko-palestyńskich, to wyłapanie jak on ten mur nazywa. Jeśli powie „separation wall”, to jest zwolennikiem współistnienia obu narodów. Jeśli „security wall”, to najwyraźniej jego zdaniem po drugiej stronie mieszka dzicz obwieszona ładunkami wybuchowymi.
Do Autonomii Palestyńskiej dotarliśmy z biurem Abraham Tours – wycieczka nazywa się „Best of the West Bank Tour”.
To teraz ruszajmy nieco dalej, wgłąb Izraela. Co tam nietypowego nas zaskoczyło?
Jadąc nad rzekę Jordan mijamy po drodze tereny z żółtymi tabliczkami Uwaga miny. Okolica to tylko te zaminowane pola i kilka kościołów. Podobno jeden z izraelskich generałów podał w rozmowie z dziennikarzem dokładną liczbę min w tamtej okolicy. Najwyraźniej wie ile wydano z magazynu…
Przy wjazdach na teren Palestyny stoją czerwone tablice z informacją:
Palestyńczycy twierdzą, że nikomu nic nie grozi, a tablice stawia rząd izraelski. W Jerozolimie usłyszeliśmy żeby absolutnie samochodem z wypożyczalni, z tablicami izraelskimi nie wjeżdżać na tereny palestyńskie. A tymczasem… nie liczyłam dokładnie, ale zaryzykuję stwierdzenie, że połowa samochodów w Palestynie ma właśnie izraelskie, a nie palestyńskie tablice. :)
A teraz coś, co zaskoczyło nas w kwestii bezpieczeństwa najbardziej. Punkty kontrolne pomiędzy Izraelem a Palestyną nie działają w sobotę. Wojsko świętuje Szabat i przejeżdżamy bez kontroli – tak, przez ten mur, który ma zatrzymywać terrorystów, możesz sobie jeździć tam i z powrotem i nikogo to nie interesuje. W pozostałe dni tygodnia kontrole są bardzo skrupulatne…
Dwa słowa na temat dotykający każdego podróżującego do Izraela – ceny.
Niestety Izrael to drogi kraj. Jednak jeśli się przygotujecie, to można w miarę tanio tu egzystować.
Na początek woda. zdecydowanie nie kupujcie jej w miejscach popularnych dla turystów. Ceny są kosmiczne. Lepiej kupić w supermarkecie, albo… Tankować wodę w licznych miejscach z woda pitną. W naszym hotelu Abraham była możliwość nalania sobie wody przy recepcji. Potem w kilku miejscach trafialiśmy na kraniki z woda pitną – w Jerozolimie taki punkt był niedaleko Wieczernika, w Parku Narodowym En Gedi, w Jerychu przy fontannie tuż przy wykopaliskach archeologicznych. Efekt był taki, że przez dwa tygodnie ani razu nie musieliśmy kupować wody do picia.
Cofix – coś dla oszczędnych. Sieć kawiarni gdzie wszystko kosztuje 6 NIS. Od kawy, kawałka pizzy, po bułeczki, ciasta a nawet zupę. Uwierzcie, z radością wypatrywaliśmy po całym dniu biegania po mieście tego miejsca z charakterystycznym czarnym logo. Dodam że kawa „normalnie” kosztowała 10-15 NIS.
A skoro już jesteśmy przy jedzeniu… wiecie gdzie jest najwięcej na świecie wegańskich restauracji i barów sushi (oczywiście poza Tokio)? Tak właśnie zaskakuje Tel Aviv, którego kulinarną stronę poznawaliśmy na wycieczce Vegan Tasting Tour
Widoczny na zdjęciu powyżej numer 269 to nazwa jednej z wegańskich organizacji walczących o prawa zwierząt. Okazuje się, że to właśnie jest główna motywacja mieszkańców Izraela do rezygnacji z jedzenia mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Aktualnie około 20% populacji to weganie lub wegetarianie. A 269 to numer, którym była oznaczona krówka, z którą bardzo się zżył pracownik jednego z kibuców. Krowy nie udało się uratować, ale jej numer posłużył za nazwę organizacji, którą ten człowiek później założył. :)
Niejednorodny kraj, wiadomo, ale…
Ale nie spodziewaliśmy się aż takich kontrastów. Jerozolima to byt całkowicie niepodobny do żadnego innego miasta na świecie. Nazaret to z kolei miasto w którym 60% mieszkańców to Arabowie. Co ciekawe jest tu całkiem spora społeczność arabskich chrześcijan! Jakby dla przeciwwagi w Safed prawie 100% mieszkańców to żydzi. No i jeszcze Tel Aviv – znowu niepodobny do żadnego innego miasta tutaj. A Autonomia Palestyńska? Znowu inny świat!
Po czystej, wręcz idealnej Jerozolimie i reszcie kraju, w Autonomii przydała by się akcja sprzątanie świata. Co najmniej raz w tygodniu…
Dlaczego tak to wygląda? Patrzycie na tereny po drugiej stronie muru, które są jeszcze pod zarządem izraelskim. Służby miejskie z Jerozolimy już tutaj nie dojeżdżają, a służbom palestyńskim nie pozwala się tutaj sprzątać – taka „ziemia niczyja”. Dalej jest już zdecydowanie lepiej. ;)
Świętujemy – co tydzień!
Czy to ortodoksyjna Jerozolima, czy nowoczesny Tel Aviv, miasto zamiera po zachodzie słońca w piątek. Podobnie wyludnione ulice są całą sobotę do zachodu słońca. Trwa Szabat – świętowany przez Żydów. Czasem zdarzy się jakiś bar czy piekarnia czynna – wytłumaczenie jest proste – najczęściej prowadzona przez Arabów albo Rosjan (kilka spotkaliśmy w drodze na plażę w Tel Avivie).
Jak wygląda tradycyjna kolacja szabasowa mogliśmy zobaczyć w Hotelu Abraham w Jerozolimie.
Żydzi są wszędzie.
Wiadomo, to przecież Izrael. Ale ortodoksyjny żyd czarnoskóry? Oczywiście – to Falaszowie, pochodzący z Etiopii.
Chrześcijanie są wszędzie.
Ziemia Święta, a więc praktycznie wszędzie są społeczności chrześcijan. Jednak dla nas największym zaskoczeniem byli arabscy chrześcijanie w Nazarecie. Napisy po arabsku w kościele, klepsydry, święte obrazki. W Jerozolimie też mogliśmy obserwować praktyczne cały świat zmierzający do Bazyliki Grobu. Hinduski w sari odprawiające drogę krzyżową na Via Dolorosa? Oczywiście. Niesamowicie brzmiało też, gdy w Nazarecie głos Muezina przeplatał się z dzwonami z kościołów…
Muzułmanie są wszędzie.
To bez trudu sami stwierdzicie. Tuż przy Bazylice w Jerozolimie jest meczet Omara. Nawoływania do modlitwy słychać prawie w każdym mieście. Z daleka też najbardziej są widoczne meczety – wystarczy że jest jeden czy dwa i zawsze najpierw zobaczymy minaret, a nie synagogę czy kościół. Tak poznawaliśmy z daleka Kane Galilejską – po charakterystycznym minarecie.
Czy w Izraelu jest bezpiecznie?
Właściwie tak. Choć gdy mijaliśmy na ulicach Jerozolimy całe grupy żołnierzy z bronią, to zastanawialiśmy się czy aby na pewno. Jedno jest pewne, to specyficzny kraj i z ze specyficzną sytuacją jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Na pewno patrząc z Polski i opierając się tylko na doniesieniach jakie pojawiają się w mediach o najbardziej drastycznych sytuacjach jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat, wyjazd do takiego kraju może wydawać się ryzykowny. Jednak gdy jesteśmy tu na miejscu wygląda to dużo lepiej. Dlatego zdecydowaliśmy się na odwiedziny w miejscach, których nazwy jeszcze kilka lat temu pojawiały się często w wiadomościach. Wzgórza Golan, Autonomia Palestyńska, Park Narodowy Rosh Hanika (czyli granica z Libanem).
Żydzi twierdzą, że to ich ziemia, Palestyńczycy twierdzą, że to ich ziemia i… jedni i drudzy mają rację – dlatego właśnie sytuacja jest tak skomplikowana.
Na koniec nieco bardziej przyziemne sprawy…
Pomyśl o prysznicu 20 minut wcześniej.
W większości hoteli spotkacie się z minutnikiem do podgrzewania wody. Wystarczy nastawić go na 20 minut i mamy ciepłą wodę.
W Izraelu też czasem pada deszcz.
Dziwne prawda? Pechowo właśnie na deszczową pogodę trafiliśmy jadąc na Wzgórza Golan. Tak więc widoki na Liban i niedaleką Syrię były mgliste – zamiast wodospadów w parku narodowym Banias i widoków na wzgórzach Golan mieliśmy wodę z nieba…
W Izraelu byliśmy w listopadzie 2017 roku. To ważne, bo tuż po naszym powrocie prezydent USA wydał oświadczenie o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela. Oczywiście rozpętała się fala protestów i demonstracji, a władze Autonomii Palestyńskiej w odpowiedzi uznały Teksas za terytorium Meksykańskie, zagarnięte przez USA w XIX wieku, i planują przenieść swoją meksykańską ambasadę do Houston.
Sytuacja była dość mocno napięta i wielu naszych bliskich i znajomych głośno mówiło że dobrze, że nie trafiliśmy na ten okres będąc tam, na miejscu. Jednocześnie sporo znajomych pojechało na Święta właśnie do Ziemi Świętej i bez problemu tam egzystowali i się przemieszczali.
Na koniec jeszcze dwa słowa o ludziach.
Na każdym kroku spotykaliśmy się z niesamowitą sympatią i serdecznością. W hotelach, w środkach komunikacji, na ulicach. Mieliśmy okazję rozmawiać zarówno z ortodoksyjnymi Żydami (też po Polsku), z Żydami nie praktykującymi ale całym sercem wierzącymi w państwo Izrael, z Arabami i chrześcijanami arabskiego pochodzenia. Nikt też nie chciał nas na nic naciągnąć czy oszukać… no może poza jednym taksówkarzem, ale to ogólnoświatowy trend. ;)
Czy wrócimy kiedyś do Izraela?
Na pewno tak – do Jerozolimy. Moim marzeniem jest też dotrzeć na południe, na pustynię Negev. Wypatrujemy więc promocji!
Szukasz noclegu w Izraelu?
Sprawdź ofertę Abraham Hotels:
-
- Jerozolima – Abraham Hostel Jerusalem
- Nazaret – Fauzi Azar Inn by Abraham Hostels
- Tel Aviv – Abraham Hostel Tel Aviv
Więcej hoteli w Nazarecie znajdziesz TUTAJ.
W radosnym odkrywaniu Izraela wspierali nas:
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
7 komentarzy
Świetne zdjęcia.
Bardzo fajnie pokazałaś oblicze tego miasta. Niewątpliwie bardzo specyficzne i zróżnicowane.
Mam nadzieję, że kiedyś dotrę do Izraela, a przynajmniej bardzo bym chciała.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękujemy :) Trzymam kciuki za wyjazd do Izraela. Warto. Choć sami dobrych kilka lat dojrzewaliśmy do tej decyzji. :) Pozdrawiam serdecznie!
Dziękujemy :) Trzymam kciuki za wyjazd do Izraela. Warto. Choć sami
dobrych kilka lat dojrzewaliśmy do tej decyzji. :) Pozdrawiam
serdecznie!
Mam wielka ochotę na Izrael ale mój mąż trochę się obawia. Mam pytanie czy jest czego?
Sami kilka lat zbieraliśmy się do tego wyjazdu. Ale teraz wiem na pewno że warto. Ostatnio znowu głośno zrobiło sie o Izraelu – i od razu w mediach poszły info że może być tam niebezpiecznie. Jednocześnie właśnie w tym czasie było tam kilkoro naszych znajomych i nadawali że jest spokojnie i bez obaw można jechać. Ale sami musicie być pewni i się zdecydować. Ja polecam i mam nadzieję ze wrócimy tam na pewno – południe kraju czeka. W marcu na pewno pojawią sie kolejne wpisy bo całkiem sporo jeszcze nam zostało do pokazania. Zapraszam i pozdrawiam serdecznie!
Ja jestem gotowa ale jeszcze musze męża przekonać :) będę zaglądać i podziwiać :)
:) Zapraszam i trzymam kciuki – piekny kraj i warto go zobaczyć